niedziela, 22 lutego 2015

Wspomnienie jedenaste



WISŁA- 15.01.2015 r.

A jednak nie zadzwoniłaś. Nie miałaś na tyle odwagi, żeby się do niego odezwać. Od tego feralnego wypadku Andreasa na skoczni nie kontaktowałaś się z nim. Nie odbierałaś telefonu, nie odpisywałaś na smsy, na maile. Nic. Zero odzewu z twojej strony. Dodatkowo ta sprawa z rodzicami się skomplikowała. Dowiedziałaś, że twoi prawdziwi rodzice nie są polakami. To był dla ciebie cios poniżej pasa. Chcą się z tobą spotkać w ten weekend. Nie wiesz kim są, nie wiesz skąd pochodzą, ani jak wyglądają. Nawet nie wiesz jak się nazywają. Kontaktowali się z twoimi przyszywanymi rodzicami i to z nimi ustalali datę spotkania, a ty chcąc mieć to już za sobą zgodziłaś się. Stoisz wpatrując się w oświetloną skocznię i to jak poszczególni zawodnicy z różnych krajów oddają swoje skoki. Wiesz, że do skoku Piotrka i Kamila zostało jeszcze trochę czasu, dlatego postanawiasz poszukać Ewy. Po przyjeździe na ‘Malinkę’ każda z was poszła w inną stronę. Oddalasz się od trybun i udajesz się w stronę domków skoczków, mając nadzieję, że spotkasz tam blondynkę. Niestety twoje plany muszą chwilę zaczekać, ponieważ właśnie spotykasz osobę, którą przez najbliższe dni nie chciałaś widzieć…

~~~…~~~

Oprócz kolegów z kadry , trenera i Stocha nikt nie wie, że tutaj przyjechałeś. Będąc na badaniach kontrolnych w Innsbrucku odwiedziłeś skocznie i przyglądałeś się, jak sobie radzą twoi koledzy. Tam spotkałeś Kamila i rozmowa z nim uświadomiła ci, że musisz w końcu porozmawiać z Mirandą. To co od niej usłyszałeś podczas ostatniego telefonu najzwyczajniej w świecie cię zdziwiło. Nigdy wcześniej nie przeczuwałeś, że Stochówna może coś do ciebie czuć. Zawsze zachowywała się w stosunku do ciebie jak dobra koleżanka bądź nawet przyjaciółka i nie miałeś powodu by sądzić, że jest inaczej. Choć może od waszego pocałunku w Wiśle coś się zmieniło. Dlatego postanowiłeś zachować między wami lekki dystans. Doszedłeś do wniosku, że jeśli to zabrnie za daleko, to nie zdołasz już tego powstrzymać i stanie się to, do czego tak naprawdę nie chciałeś się przyznać. Kiedy zauważasz ją siedzącą na trybunach, chcesz do niej podejść. Jednak ona gwałtownie wstaje i rusza z miejsca. Na twoje szczęści idzie centralnie w twoim kierunku. Wiesz, że to jest ten moment i nie możesz stracić takiej okazji. Stajesz na wprost niej, powodując że drobne ciało szatynki wpada na ciebie.
- Co ty tutaj robisz?- pyta patrząc zdziwionym wzrokiem.- Przecież nie skaczesz. Nie ma cię w składzie.- jest zszokowana. Widać to w jej oczach.
- Przyjechałem.- odpowiadasz- Nie odbierasz ode mnie telefonów, nie odpisujesz na smsy, ani na maile. Chcę wiedzieć dlaczego. Co ja ci takiego zrobiłem, że tak nagle przestałaś się ze mną kontaktować?
- Andreas ja…- widzisz, że próbuje coś powiedzieć
- Powiedz mi czy to wszystko ma coś wspólnego z naszą ostatnią rozmową?- pytasz spoglądając na jej drobną twarz. To już nie jest to spojrzenie dziewczyny, kiedy patrzyła na ciebie z iskierką w oczach. Teraz widzisz w nich smutek, żal, rozczarowanie.- Czyli jednak ma.- stwierdzasz, nie słysząc jej odpowiedzi
- To nie tak Andreas.- słyszysz - Ja… nawet nie wiesz ile razy chciałam do ciebie zadzwonić. Spytać jak się czujesz, czy wszystko w porządku, czy operacja się udała?- mówi- Czy nawet zadzwonić, żeby po prostu usłyszeć twój głos.- dodaje cicho, prawie niesłyszalnie. Jednak ty doskonale to słyszysz
- To czemu tego nie zrobiłaś? Czemu nie odbierałaś moich telefonów?- pytasz tempo wpatrując się w dziewczynę
- Bo nie zniosłabym tego, że traktujesz mnie tylko jako swoją przyjaciółkę.- mówi szeptem, a ty dostrzegasz jej, łzy gromadzące się pod powiekami. Chce odejść, lecz w ostatniej chwili łapiesz ją za nadgarstek, powodując, że Stochówna odwraca twarz w twoją stronę. Nie możesz oderwać wzroku od jej czekoladowych oczu, które wpatrują się w ciebie. Gdy ci się to udaje spoglądasz na jej wargi, które nieco lśnią za sprawą błyszczyku. W tej chwili masz ochotę zasmakować jej ust. Poczuć jej wargi na swoich. Twoja twarz coraz bardziej zmniejsza odległość dzielącą was. Czujesz jej niemiarowy oddech. I kiedy od zetknięcia się waszych ust dzielą was dosłownie milimetry, słyszysz jej cichy szept.- Andreas, puść mnie. Proszę.- a ty dopiero teraz orientujesz się, że twoja dłoń nadal ściska nadgarstek dziewczyny. Z niechęcią spełniasz jej prośbę i po chwili widzisz jak sylwetka szatynki coraz bardziej oddala się. Jesteś strasznie zły na siebie. Wiesz, że nie powinieneś tego robić, ale przy tej dziewczynie kompletnie tracisz rozum. Kiedy jest w pobliżu nie myślisz racjonalnie i działasz pod wpływem emocji. Dokładnie tak, jak przed chwilą… Na twoje nieszczęście stało się coś, czego się obawiałeś. Klniesz pod nosem, widząc zbliżającego się w twoją stronę Szczęsnego.
- Zobaczcie kogo tutaj mamy! Andreas Wellinger we własnej osobie.- mówi do kamery, a następnie jego wzrok przechodzi na ciebie- Jaka miła niespodzianka Andreas! Powiedz: Co cię skłoniło do przyjechania do Polski?- pyta i podsuwa ci mikrofon
-  Cóż… To tutaj w Wiśle odniosłem swoje pierwsze zwycięstwo w pucharze świata. Chciałem przyjechać i swoją obecnością podziękować polskim fanom za wsparcie.- odpowiadasz z uśmiechem na ustach, a Szczęsny od razu strzeże mordę słysząc twoje słowa. No bo co miałeś mu powiedzieć? Że przyjechałeś tutaj dla siostry Stocha!
- Jak się obecnie czujesz? Kiedy będziemy mogli zobaczyć cię na skoczni?- wzdychasz niezauważalnie bo wiesz, że trochę to jeszcze może potrwać

ZAKOPANE- 16.01.2015 r.

Do Zakopanego dojechaliście wczoraj późnym wieczorem. Dzisiaj rano chciałeś wziąć adres domu państwa Stoch od Kamila, jednak zrezygnowałeś twierdząc, że dasz jej czas na przemyślenie i nie będziesz się jej na razie narzucał. Na pewno pojawi się na jutrzejszym konkursie, a może nawet dzisiejszych kwalifikacjach. Nie miałeś ochoty iść na siłownię razem z chłopakami i zostałeś w pokoju, który dzieliłeś z Marinusem. Dokładniej się mu przyglądasz, chcąc odszukać swoją czarną bluzę. Jedyny minus dzielenia pokoju z Krausem jest taki, że chłopak to straszny bałaganiarz. Gorszy nawet od Wanka! Twoje szukanie bluzy, przerywa dzwoniący telefon. Sięgasz do kieszeni w spodniach, a następnie spoglądasz na wyświetlacz ‘Wank’. Dziwi cię to trochę. Z Andreasem od jakiegoś czasu utrzymywaliście coraz rzadszy kontakt. Ty przez kontuzję nie skakałeś, a on skakał w pucharze kontynentalnym.
- Możemy pogadać?- słyszysz po odebraniu

ZAKOPANE- 17.01.2015 r.

Obecność Andreasa pod skocznią w Wiśle bardzo cię zdziwiła. Nie miałaś pojęcia, że tam będzie. Wprawdzie wrócił już do treningów, ale o występach w pucharze świata mógł na razie pomarzyć. Nie byłaś jeszcze gotowa na konfrontację z nim i nie tak wyobrażałaś sobie waszą rozmowę. Zupełnie nie spodziewałaś się go tam. ‘Andreas, puść mnie. Proszę’. Nadal dziwisz się jak znalazłaś w sobie siłę, żeby mu to powiedzieć. Żeby nie dopuścić do tego by cię pocałował, chociaż bardzo tego pragnęłaś. Jednak wiedziałaś, że potem siedziałabyś po nocach płacząc. Bo dla niego pewnie nie znaczyło by to tyle, ile dla ciebie. Nawet nie wiesz jak się wtedy myliłaś… Z rozmyślań wyrywa cię głos spikera zapowiadającego skok Kamila. Przez tę cholerną mgłę nie dostrzegasz brata w locie, tylko to jak ląduję. Na telebimie widzisz jego odległość i zadowoloną twarz, gdy Polska obejmuje prowadzenie. Po skoku Freunda podbiegają do niego koledzy i wspólnie cieszą się z wygranej. Dziwi cię fakt, że wśród nich nie ma Wellingera. W końcu już nie jest tutaj incognito.

~~~…~~~

Razem z bratową kierujesz się w stronę bramy wyjściowej. Na skoczni pozostały już niewielkie grupy kibiców, które stopniowo też opuszczają ten teren.
- O matko! Zapomniałam aparatu. Poczekaj na mnie koło samochodu, ok.?- mówi, a ty kiwasz głową i udajesz się na parking. Stajesz obok białego mercedesa Stochów, cierpliwie wyczekując Ewy. Pięć, dziesięć minut mija, a bratowej nadal nie widać. Parking powoli opustoszeje, a ty stoisz sama po środku miejsca, które oświetlają tylko lampy na słupach. Wyciągasz z kieszeni kurtki telefon, a następnie dzwonisz do pani Stoch. Kiedy za piątym razem blondynka nie odbiera, zaczynasz się denerwować. Próbujesz dodzwonić się do brata, lecz z marnym skutkiem. Słyszysz tylko automatyczną sekretarkę. Zła na nich klniesz pod nosem. Widzisz jak ochroniarze zamykają bramę na skocznię i zaczynasz się niepokoić. Serce wali ci jak oszalałe, gdy słyszysz czyjeś kroki zbliżające się w twoją stronę. I bynajmniej nie są to kroki twojej bratowej… Nie wiesz co masz robić. Uciekać, krzyczeć czy może skakać do bicia? Kroki obcego słyszysz coraz głośniej i dokładniej, aż w końcu cichną. Odwracasz się z nadzieją, że może szedł on do samochodu obok. Nic z tego. Stoi przed tobą wysoki chłopak, około dwudziestoletni. Na głowie ma kaptur, a ręce trzyma w kieszeni. Patrzysz z przerażeniem w tamto miejsce i w głowie rodzi ci się najgorszy scenariusz. Ma tam nóż, który zaraz wyciągnie i będzie chciał ci poderżnąć gardło. Przełykasz ślinę na samo wyobrażenie tej sceny. Gdy ów osobnik wyciąga ręce z kieszeni, spanikowana zaczynasz krzyczeć i natychmiast wołać o pomoc.
- AAAAA….!!! Ratunku! Pomocy! On chce mnie zabić! Pomocy!- gdy twoje krzyki się nasilają nieznajomy próbuje zatkać ci ręką buzię- On chce mnie wywieść i zgwałcić! POMOCY!- drzesz się jeszcze głośniej z nadzieją, że ktoś cię usłyszy. Nieźle przerażona nie masz pojęcia co robić, a do głowy wpada ci tylko jeden pomysł. Gryziesz w rękę nieznajomego, a on niemal natychmiast odsuwa się od ciebie.
- Zwariowałaś?!- mówi mocno trzymając się za bolący nadgarstek, a ty wiesz do kogo należy ten głos i patrzysz na niego wielkimi oczami
- To ty?- pytasz będąc w szoku
- No ja, a niby kto miałby tu być o tej porze!- odzywa się- Ała… - jęczy trzymając się na nadgarstek, a do ciebie dociera co tak naprawdę się stało
- Czyś ty oszalał do reszty?!- wrzeszczysz
- JA?!- dziwi się- Chyba ty! Normalny człowiek nikogo nie gryzie na parkingu!- krzyczy
- Nie ugryzłabym cię, gdy byś się tak nie skradał!- krzyczysz broniąc się- Chciałeś żebym zawału dostała?! To gratuluję bo ci się prawie udało!
- Jakiego zawału dziewczyno? Chciałem z tobą porozmawiać, ale ty zaczęłaś wrzeszczeć na pół Zakopanego!
- A niby skąd mogłam wiedzieć, że to ty?- spytałaś- Wybacz, ale nie rozpoznaję ludzi po krokach.- dodałaś z ironią
- W ogóle nie rozpoznajesz ludzi.- prychnął - Jak się odwróciłaś to od razu zaczęłaś się drzeć! Powiedz. Naprawdę wyglądam ci na gwałciciela?- spytał patrząc na ciebie z politowaniem
- W tym kapturze i bluzie o dwa rozmiary za dużej? Tak!
- Dzięki.- bąknął pod nosem skoczek

~~~…~~~~


- Więc, co ty tutaj robisz o tej porze?- spytała po chwili
- Już ci mówiłem. Chciałem z tobą porozmawiać.- odpowiadasz- W Wiśle mi uciekłaś, ale tutaj tak łatwo ci to nie pójdzie.
- Mylisz się.- odpowiada z uśmiechem- Za chwilę przyjdzie Ewa.- twierdzi, a ty patrzysz na nią z kpiącym uśmieszkiem
- Naprawdę uważasz, że jestem taki głupi i o tym nie pomyślałem?- mówisz- Ewa już nie przyjdzie na parking.- odpowiadasz z satysfakcją, a Stochównie mina rzednie
- O czym ty mówisz?- pyta zdziwiona- A samochód?- dodaje po chwili, a ty z kieszeni spodni wyciągasz kluczyki do mercedesa
- Dostałem od Kamila.- odpowiadasz z uśmiechem
- Żartujesz?- mówi, a ty kręcisz przecząco głową- Odwieź mnie do domu Andreas!
- Andi.- poprawiasz ją uśmiechając się przy tym słodko
-Nie poprawiaj mnie Wellinger!- krzyczy
- Jak ze mną porozmawiasz to cię odwiozę.- twierdzisz z uśmiechem
- Niedoczekanie twoje.- słyszysz jak prycha
- Twoja strata.- wzruszasz ramionami- Ale radziłbym ci zmienić zdanie.- mówisz, a dziewczyna spogląda na ciebie- Robi się coraz ciemniej i zimniej, a do tego zaczyna padać śnieg.
- I co z tego?- mówi
- Nic. Jak jest ci tak ciepło to możemy nawet do rana tutaj stać.- mówisz opierając się o maskę auta
- Mam tego dosyć! Dzwonię do nich. Nie spędzę z tobą, ani minuty dłużej.- mówi zła i wyciąga telefon
- I tak po ciebie nie przyjadą.- informujesz ją, patrząc z uśmieszkiem
- Myślisz, że mają tylko jeden samochód?- słyszysz z jej ust, gdy wykręca czyjś numer- Oj Andreas, Andreas.- kręci głową z rozbawieniem
- Oj Miranda, Miranda.- naśladujesz ją- Ani Kamil, ani Ewa nie odbiorą od ciebie telefonu.- mówisz, a szatynka patrzy na ciebie wkurzona, gdy żadne z tamtej dwójki nie odbiera
- Zabiję cię Wellinger!- syczy w twoją stronę, a następnie chowa telefon do kieszeni kurtki- Może byś się przesunął, co?- warczy, a ty posłusznie ustępujesz jej trochę miejsca na masce samochodu- Mówił ci już ktoś, że jesteś strasznie upierdliwy?
- Dużo osób.- mówisz z nutką rozbawienia w głosie- Ale strasznie uparty jestem, tylko wtedy, gdy mi na kimś bardzo zależy.- przyznajesz z prawdą spoglądasz na twarz Stochówny, która teraz wpatruje się w ciebie- Dlaczego mi nic nie powiedziałaś?- pytasz
- Bo to nie sprawa z którą chciałam się afiszować każdemu.
- Ale mi mogłaś powiedzieć.- mówisz z nutką pretensji w głosie
- Miałam do ciebie zadzwonić i powiedzieć ‘Hej Andreas. Wybacz, że się nie odzywałam, ale zakochałam się w tobie i nie wiedziałam jak ci to powiedzieć.’ Tak. Świetnie by to wyglądało.- słyszysz jej ironiczny ton. Nie odzywasz się tylko milczysz.
- Teraz kiedy już wiem wszystko, możesz to powiedzieć bez żadnej obawy.- mówisz spoglądając z błyskiem w oku na dziewczynę, która nie bardzo wie o co ci chodzi. Wzdychasz.- W takich chwilach jak ta. Zwykle ludzie wyznają sobie miłość, potem się całują się przy blasku księżyca, a na koniec żyją długo i szczęśliwie.
- Wariat z ciebie.- odpowiada ze śmiechem
- Ale twój.- twierdzisz patrząc na Mirandę poważnym wzrokiem, a ona po chwili uśmiecha się łagodnie
- Mój. I tylko mój.- twierdzi składając na twoich ustach pocałunek- Kocham cię Andreas.- mówi gdy wasze wargi się od siebie odrywają
- Andi!- poprawiasz ją, a ona patrzy na ciebie karcącym wzrokiem i chce coś powiedzieć, ale ty ją ubiegasz- Też cię kocham Miranda.- wyznajesz i tym razem to ty składasz na jej ustach czuły pocałunek, który dziewczyna odwzajemnia. Jest on inny niż w Wiśle. Przepełniony miłością, czułością i tęsknotą. Uśmiechacie się do siebie, gdy wasze czoła stykają się ze sobą.
- Może masz ochotę na małą przejażdżkę?- pytasz z tajemniczym uśmieszkiem, podrzucając klucze od samochodu, a Miranda spogląda na ciebie śmiejąc się.
- Chcesz mnie porwać?
- Taki był mój plan od początku.- odpowiadasz- Ale niestety mnie zdemaskowałaś.- kręcisz bezradnie głową
- A może ja chcę być porwana.- podchodzi do ciebie i stając na palcach skrada ci krótki pocałunek


Jedenastka do waszej oceny :) Chciałyście Andreasa to proszę. Mam nadzieję, że wam wynagrodziłam jego brak w poprzednim rozdziale :D
Dziewczyny! Nie wiem czy mówiłam wam już to czy jeszcze nie, ale DZIĘKUJE <3 Dziękuję za to, że byłyście, jesteście i mam nadzieję że będziecie za mną do końca :) Jesteście wielkie! Rozdział z dedykacją dla was wszystkich :):)
Wasza Miris <33

wtorek, 17 lutego 2015

Wspomnienie dziesiąte



ZĄB- 19.12.2014 r.

Wracasz ze szkoły do domu. Po przekroczeniu progu słyszysz twardy i zdecydowany głos brata.
- Musicie jej powiedzieć. Prędzej czy później pozna prawdę i lepiej jak dowie się tego od was, a nie od obcych ludzi.
- Kamil zrozum, że to nie jest odpowiedni moment na takie wyznania.- pan Bronisław próbuje przekonać syna
- Dla was nigdy nie będzie odpowiedniego momentu!- słyszysz jak brat podnosi nieco głos- Zawsze będzie stało coś na przeszkodzie. Tylko wtedy nie proście mnie o pomoc jak Miranda dowie się od obcych ludzi, że jest ich biologiczną córką!
- Nie dowie się.- odzywa się pani Krystyna
- Jak się nie dowie! Chcecie, żeby cały czas żyła w kłamstwie?- mówi- Wybaczcie, ale ja nie przyłożę do tego ręki! Miranda ma prawo znać prawdę.
- Ccc…co?- pytasz zszokowana wchodząc do salonu. Kamil wraz z tatą stoją naprzeciw siebie. Jednak gdy widzą ciebie momentalnie odwracają się w twoją stronę, a siedząca dotychczas na kanapie pani Krystyna, od razu podnosi się i staje obok męża.- Jacy obcy ludzie? Jaka prawda?!
- Miranda, córeczko to nie to co myślisz.- słyszysz głos pani Stoch
- A co?!- wykrzykujesz, lecz nie otrzymujesz od nikogo odpowiedzi. Nawet od Kamila, który widać, że jest zaskoczony twoim nagłym pojawieniem się.- Powiedzcie! Czy to co mówił Kamil jest prawdą?!- krzyczysz,  a z twoich oczu wylewa się coraz więcej łez- Odpowiedzcie! Mam prawo wiedzieć!!!- krzyczysz zrozpaczona
- Córeczko.- słyszysz cichy i spokojny głos taty
- Żadne córeczko! Jestem waszą biologiczną córką czy nie?!
- Zawsze będziesz naszą ukochaną córeczką.
- Pytam się czy to prawda, że mnie adoptowaliście?!- krzyczysz- Mamo powiedz coś. Proszę, powiedz, że to jakiś żart.- zwracasz się do niej
- Tak. To prawda.- odpowiada prawie niesłyszalnie, jednak ty doskonale to słyszysz- Adoptowaliśmy cię jak miałaś niecały miesiąc.- dodaje
- Nie. To nie może być prawda.- mówisz cicho- To nie może być prawda! To jest jakiś cholerny sen z którego zaraz się obudzę prawda?!
- Tak mi przykro córeczko.- zwraca się do ciebie pan Bronek, a ty szybko wybiegasz z domu. Słyszysz wołanie całej trojki, lecz nie zwracasz na nich uwagi. Biegniesz przed siebie, nie wiedząc dokąd. Echem w twojej głowie odbijają się słowa pani Stoch ‘adoptowaliśmy cię jak miałaś niecały miesiąc’, a twój płacz się nasila. Nie możesz uwierzyć, że nie jesteś ich córką, że ludzie których w ogóle nie znasz spłodzili cię. Jednak najbardziej boli cię fakt, że ukrywali to przed tobą siedemnaście lat. Nawet Kamil, który traktował cię jak własną rodzoną siostrę. Chcesz udać się do Ewy, ale po chwili rezygnujesz. Na pewno o wszystkim wiedziała. Do ciebie dociera teraz, że wszystkie najważniejsze osoby w twoim życiu cię oszukiwały. Tata, mama, brat, bratowa…

ZĄB- 20.12.2014 r.

Tę noc spędziłaś u swojej najlepszej przyjaciółki. Zalewska była również wstrząśnięta tą wiadomością. Jednak w tajemnicy przed tobą powiadomiła twoich rodziców, że jesteś u niej cała i zdrowa. Może nie koniecznie zdrowa. Twoja psychika nie wytrzymywała tego nadmiaru wiadomości. Całą noc przepłakałaś u boku Patrycji, która na twoją prośbę siedziała razem z tobą. Zerkasz na ekran swojego smartofona. Masz mnóstwo nieodebranych połączeń od rodziców, Kamila i Ewy, a także od Andreasa oraz jeszcze większą ilość smsów. Nie masz zamiaru odpisywać na żadnego z nich, a tym bardziej oddzwaniać do nich. Nie chcesz wracać do domu, lecz wiesz, że to nieuniknione. Kiedyś będziesz musiała z nimi porozmawiać. Dziękujesz brunetce za nocleg i wsparcie, a po chwili powolnym krokiem udajesz się w stronę swojego dotychczasowego domu. Nie chcesz tam mieszkać. Nie po tym jak się dowiedziałaś, że tak naprawdę nigdy nie byłaś i nigdy nie będziesz ich prawdziwą córką.
- Boże córeczko! Tak się o ciebie martwiłam!- krzyczy w twoją stronę pani Stoch i zamyka cię w szczelnym uścisku. Jednak ty stoisz nieruchomo, wpatrując się prosto przed siebie.- Nic ci nie jest? Nie przeziębiłaś? Wszystko w porządku?- zadaje ci pytania
- Nic nie jest w porządku.- prychasz- Po tylu latach dowiaduję się, że ludzie których uznawałam za rodziców tak naprawdę nigdy nimi nie byli!- mówisz mając łzy w oczach
- Nie mów tak Miranda.- prosi
- Kiedy to prawda!- podnosisz głos- Nie jesteście moimi rodzicami! A Kamil nie jest moim bratem! Nigdy wam tego nie wybaczę! Rozumiecie?! Nigdy!- krzyczysz w ich stronę- Jak mogliście mnie oszukiwać przez tyle lat?- pytasz cicho i nie słysząc od nich odpowiedzi, szybkim krokiem udajesz się na górę do swojego pokoju.- Dlaczego?! Dlaczego oni mi to zrobili?! Dlaczego mi nie powiedzieli, tylko ukrywali to przez tyle lat? Dlaczego?! Czym ja sobie zasłużyłam, abyś niszczył moje dotychczasowe życie?- zwracasz się z pytaniem i wpatrujesz w niebo za oknem. Nadal to do ciebie nie dociera. Całe twoje spokojne i poukładane życie runęło jak domek z kart, a ty nie wiesz czy da się go jeszcze odbudować…

~~~…~~~

- Mirka, porozmawiaj ze mną. Proszę otwórz te drzwi.- słyszysz głos Kamila- Miranda otwieraj te cholerne bo jak nie to je wyważę zaraz!
- To wywarzaj! Nic innego nie masz do roboty!- krzyczysz- Tylko nie miej do mnie pretensji jak potem na nartach nie będziesz mógł skakać!
- Miranda nie żartuj sobie i otwieraj te drzwi! Chcę z tobą pogadać. Rodziców nie chciałaś posłuchać, to może chociaż mnie wysłuchasz?
- Kamil ja z nią porozmawiam.- mówi blondynka, a Stoch kiwa głową i schodzi na parter- Miranda. Otwórz te drzwi i porozmawiajmy jak normalni cywilizowani ludzie.- słyszysz jej opanowany, a jednocześnie stanowczy głos- Na pewno niczego się nie dowiesz ,jak będziesz siedziała sama, zamknięta w czterech ścianach.- i tu cię ma. Powolnym krokiem podchodzisz i przekręcasz zamek w drzwiach wpuszczając do środka bratową.
- Wiedziałaś o wszystkim, prawda?- odzywasz się patrząc w okno- Wiedziałaś i dlaczego mi nic nie powiedziałaś? Dlaczego ukrywałaś to w tajemnicy tak jak oni? Co ja takiego zrobiłam, że los się tak na mnie mści?! CO?!- odwracasz się i spoglądasz na blondynkę, która od przekroczenia progu nic się jeszcze nie odezwała- Ewa! Odezwij się w końcu! Powiedz coś. Cokolwiek…
- Naprawdę sądzisz, że los się na tobie mści?- pyta- Czy kiedykolwiek odczułaś coś przykrego w swoim życiu? Stało ci się coś złego? Czułaś, że odpychamy cię od siebie? Że nie jesteś częścią nas? Naszej rodziny?- z jej ust ciągle wydobywają się nowe pytania, a ty nie wiesz do czego ona zmierza.- Powiedz mi. Czy przez te wszystkie lata było ci tutaj bardzo źle?- zadaje ci pytanie, patrząc na ciebie z troską- Odpowiedz.- prosi- Aż tak źle ci tutaj było?
- Nie.- odpowiadasz cicho- Było mi tu cholernie dobrze.- dodajesz po chwili
- Więc czemu teraz nas od siebie odpychasz?
- Ewa. Ty nic nie rozumiesz!- podnosisz głos- To nie ty parę godzin temu dowiedziałaś się, że osoby które kochasz okłamywały cię całe życie! Że ludzie, których uważałaś za rodziców, tak naprawdę nigdy nimi nie byli!- krzyczysz zrozpaczona
- Uważasz, że osoby które cię nie spłodziły, nie mają prawa być twoimi rodzicami?
- Ewa… To nie tak.- jęczysz i chcesz coś powiedzieć, lecz bratowa ci na to nie pozwala
- A jak Miranda?!- tym razem to ona podnosi głos, czym cię zaskakuje.- To moi teściowie cię wychowali, dali dach nad głową, pokochali cię.- prychasz gdy słyszysz te ostatnie słowa- Tak pokochali cię, jak własną rodzoną córkę mimo, iż nie płynie w tobie ich krew. To oni byli przy tobie, gdy zaczęłaś mówić, stawiałaś pierwsze kroki, gdy pierwszy raz poszłaś do przedszkola, a później do szkoły. To oni cię ochrzcili. To oni byli w dniu pierwszej komunii razem z tobą. To oni cię wspierali. To oni cię wychowali na dobrą, pomocną i sympatyczną dziewczynę. I to oni obdarzyli cię czystą i szczerą miłością. Nie chcąc niczego innego w zamian, niż twojego szczęścia.- kończy i tempo wpatruje się w ciebie, a ty po raz kolejny zanosisz się płaczem. Bo wiesz, że Ewa ma rację i to wszystko to szczera prawda.- Tylko uważaj Miranda! Naprawdę chcesz to wszystko stracić przez jeden głupi błąd? Przez to, że dowiedziałaś się o tym dopiero teraz?- pyta- Tak znałam prawdę. Kamil mi powiedział, parę dni przed ślubem. Ale pomyśl, jak byś zareagowała dwa czy trzy lata wcześniej? Zmieniło by to coś?- mówi, a ty kręcisz przecząco głową.
- Co ja mam teraz zrobić?- pytasz bezradnie
- Myślę, że powinnaś z nimi porozmawiać.- twierdzi obejmując cię ramieniem- Z Kamilem również.- dodaje

ZĄB- 24.12.2014 r.

Po rozmowie z Ewą przemyślałaś pewne sprawy i doszłaś do wniosku, że porozmawiasz z nimi na spokojnie. Wyjaśniliście pomiędzy sobą wszystko. Nadal nie możesz przyzwyczaić się do tego, że gdzieś tam są ludzie, którzy cię spłodzili, lecz w tak ważnym dniu nie chcesz zawracać sobie tym głowy. Ten piękny i magiczny okres, jakim są święta Bożego Narodzenia, chcesz spędzisz z najbliższymi. Ze swoją rodziną. Może nie płynie w was ta sama krew, ale więzy rodzinne umacniane przez te siedemnaście lat są zbyt grube, by je po prostu przerwać z dnia na dzień. Jesteś właśnie w łazience. Przyglądasz się sobie w nowej sukience, którą dostałaś od Ewy. Nagle czujesz jak robi ci się duszo i podbierasz się rękami o umywalkę. Chwilę później podchodzisz do okna i delikatnie go uchylasz. Starasz się oddychać miarowo, gdy do twoich nozdrzy dociera świeże i mroźne powietrze. Kiedy czujesz, że jest ci lepiej zamykasz okno. Ostatni raz przeglądasz się w lustrze i schodzisz na dół do salonu, w którym dostrzegasz całą czwórkę. Dzisiaj składając sobie życzenia i wspólnie zasiadając do wigilijnego stołu zrozumiałaś, że nie wyobrażasz sobie dalszego życia bez tego wszystkiego. Bez kochających rodziców, którzy przekomarzają się, że jeszcze nie czas podawać pierogi, bez blondynki, która uwiecznia te wszystkie momenty na swoim aparacie i bez swojego ukochanego brata. Brata, którego kochasz nad życie.
- Jedź na ten turniej i skop im wszystkim tyłki! Pokaż jak się skacze i wygrywa.- mówisz przytulając go
- A ty pogadaj wreszcie z Andreasem.- szepcze ci tak, że tylko ty słyszysz
- Ale…
- Żadnego ‘ale’ Mirka! Obiecaj mi, że sobie wszystko wyjaśnicie. Nie mogę dłużej patrzyć jak cierpisz.
- Dobrze obiecuję.- odpowiadasz- Po świętach z nim porozmawiam.


No i jest dziesiątka! Co wy na to :D  Spodziewałyście się, albo coś w ogóle przeczuwałyście? Chodziło wam po głowie, że coś takiego mogło mieć miejsce? Od początku opowiadania miałam to w planie i teraz jestem strasznie ciekawa waszej reakcji :) 
Mam do was prośbę kochane! Jeśli przeczytałyście to zostawcie jakiś ślad po sobie. Nawet może być z anonima. Chcę znać waszą opinię :)
Wasza Miris <3
                                                              To już rok chłopaki!

czwartek, 12 lutego 2015

Wspomnienie dziewiąte




ZĄB- 22.11.2014 r.

Siedzisz przed telewizorem i zrezygnowana kiwasz głową, gdy widzisz, że Polska zajmuje dziewiąte miejsce w inauguracyjnym konkursie pucharu świata. Rozmawiałaś wczoraj z Kamilem i wiedziałaś, że chłopakom będzie dzisiaj trudno bez niego, ale nigdy byś nie przypuszczała, że nie zakwalifikują się do drugiej serii! Realizator właśnie pokazuje drużynę Japonii prowadzącą po pierwszej serii. Gdzieś w tyle dostrzegasz Wellingera rozmawiającego z Freundem. Twoje wspomnienia od razu wracają do Wisły. Do waszego pocałunku i do tego jak kupowałaś Ewie test ciążowy. Nie wiedziałaś, że wtedy w aptece widziała cię Justyna, która rozmawiając potem z Piotrkiem powiedziała mu o tym.
- Widziałem was Mirka i wiem już o wszystkim!
- Ale o czym?- pytasz zdezorientowana
- O tym, że jesteś w ciąży z Wellingerem!- wykrzykuje
- Ccc...co?- wydukujesz ledwo, a twoje zszokowanie sięga zenitu
- Justyna mi powiedziała, że kupowałaś w aptece test ciążowy, a potem widziałem jak całowałaś się z tym młodym Niemcem. Wszystko poskładałem w jedność i…
- Wyszły ci takie głupoty!- wchodzisz mu w słowo śmiejąc się
- Miranda nie śmiej się! To są poważne sprawy. Nie możesz sobie zepsuć reszty życia tą ciążą!- mówi jakby w ogóle nie słyszał co przed chwilą do niego powiedziałaś
- Jak to? Jesteś w ciąży Miranda?!- odwracasz się słysząc głos swojego brata. Jest zdziwiony i zszokowany, zupełnie jak ty parę sekund temu.- Możesz mi powiedzieć czemu Piotrek gada takie głupoty? Bo… bo ty… nie, nie jesteś w… w ciąży, no nie?- pyta nie pewnie
- Nie gadam żadnych głupot!- oburza się Żyła
- Zamknij się Wiewiór!- krzyczysz w jego stronę- Oczywiście, że nie jestem w ciąży! Na głowę chyba upadliście!
- To czemu on tak mówi?- pyta, o dziwo spokojnie Stoch
- Bo nie wie o co chodzi i gada bzdury. Coś ktoś mu powiedział, a resztę se dopowiedział!
- Nie prawda! Ja…
- Zamknij mordę Żyła bo nie ręczę za siebie!- krzyczysz wkurzona- Piotrek chciał się  pobawić w detektywa, ale nie za bardzo mu to wyszło.. Dowiedział się, że byłam w aptece i kupowałam test ciążowy, a później zobaczył jak całowałam się z Wellingerem i doszedł do wniosku, że jestem w ciąży z Andreasem.- kończysz swoją wypowiedź, patrząc na skupioną twarz brata, który po woli analizuje to co mu powiedziałaś
- Aha rozumiem. Moja siedemnastoletnia siostra jest w ciąży z Niemcem. Spoko.- mówi spokojnie, a ty patrzysz na niego oszołomiona
- Kamil czy ty do cholery słyszysz co ja do ciebie mówię?! Nie jestem w ciąży!- mówisz niemal zrozpaczonym tonem- Test w aptece kupowałam, ale nie dla siebie!
- A dla kogo?!- pyta podejrzliwie, a ty spoglądasz na bratową, która daje ci znak żebyś powiedziała prawdę
- Dla Ewki.- odpowiadasz cicho, a Stoch momentalnie odwraca się patrząc na swoją żonę
- To prawda?- pyta niepewnie
- Tak.- mówi blondynka i spuszcza głowę- Ale wynik wyszedł negatywny.
- Jeszcze będziemy mieć maluszka.- zwraca się do blondynki i czule ją całuje
- Ooo jak słodko.- mówi Żyła- Miranda, ale jakbyś jednak była w ciąży to weźmiesz mnie na chrzestnego- pyta
- Won!- krzyczysz wskazując ręką, żeby skoczek odszedł
- Jak to całowałaś się z Wellingerm?!- krzyczy po chwili Kamil
- Piotrek! Czekaj!- wołasz biegnąc za skoczkiem


ZĄB- 23.11.2014 r.

- Widzę, że twoje stosunki z Andim są już chyba… normalne?- mówi, próbując dobrze dobrać słowa do swojej wypowiedzi
- Nie wiem czy normalne, ale na pewno w normie.- odpowiadasz wpatrując się w skok Niemca na telewizorze
- No, ale przecież wyjaśniliście sobie wszystko podczas rozmowy na skypie.
- Tak, ale…- urywasz
- Ale boli cię, że to dla niego nic nie znaczyło.- stwierdza patrząc na ciebie z współczuciem, a ty przytakujesz głową przyznając jej rację
- I pewnie już o tym zapomniał.
- A nie mieliście?
- Tak mieliśmy! Tylko to nie fair, że on doskonale sobie z tym poradził, a ja nie!- mówisz wybuchając płaczem. Patrycja widząc twoją reakcję obejmuje cię ramieniem, za co jesteś jej wdzięczna. I za to, że jest przy tobie i wspiera cię na każdym kroku.
- Dziękuje, że jesteś Patii.



KUUSAMO- 29.11.2014 r.


Zasiadasz na belce i po sygnale od trenera odbijasz się od belki. Dojeżdżając do progu wybijasz się z niego, ale czujesz lekki dyskomfort i to ja po chwili dostajesz podmuchy wiatru. Tracisz kontrolę nad panowaniem nart, w skutek czego upadasz na zeskok, z którego zsuwasz się na sam dół skoczni, a narty wypadają z zapięć.  Jesteś cały obolały i nawet nie masz siły na jakikolwiek ruch. Nie wiesz ile czasu mija zanim obok ciebie pojawia się wasz kadrowy fizjoterapeuta z sanitariuszami. Pyta co cię boli i jednocześnie zdejmuje ci z głowy kask. Bark. W ogóle go nie czujesz, a każdy nawet najmniejszy ruch sprawa ci ból. A gdy próbujesz poruszyć głową, odczuwasz wyrazisty dyskomfort w karku, co natychmiast zauważa fizjoterapeuta. Zakłada ci kołnierz i wraz z sanitariuszami układa cię na noszach, przykrywając ocieplanym kocem, a następnie wkłada do prostych sanek. Zwożą cię ze skoczni, a ty machasz ręką do publiczności.

~~~…~~~

Po wszystkich badaniach w szpitalu lekarze stwierdzili, że to nic poważnego i nie będą cię trzymać na obserwacji. Tak więc jeszcze dzisiejszej nocy wracasz razem z kadrą do Niemiec. Siedząc w samolocie czujesz dokuczliwy ból w okolicach barku,  gdy tylko chcesz poruszyć prawą ręką. Zastrzyk przeciwbólowy, który dano ci w Finlandii najwyraźniej przestał działać. Marinus najwyraźniej to zauważa i chce powiedzieć Schusterowi. Ty natomiast twierdzisz, że nie będziesz zawracał mu głowy, tylko poczekasz co wykażą badania w Niemczech. Kraus niechętnie, ale przystaje na twoją decyzję. Zakłada na uszy słuchawki, a ty idąc za jego przykładem robisz to samo.

~~~…~~~


Po raz kolejny zaglądasz do kontaktów i odszukujesz w nich Andreasa. Dzwoniłaś do niego dwa razy, lecz za każdym razem włączała się automatyczna sekretarka. Naciskasz zielony przycisk ‘połącz’ i masz nadzieję, że teraz odbierze. W końcu do trzech razy sztuka, no nie?
- Miranda.- słyszysz jego przyjazny głos
- Andreas nic ci nie jest? Wszystko w porządku? Coś cię boli? Jesteś w szpitalu?- zadajesz mu mnóstwo pytań
- Nic mi nie jest.- odpowiada- Trochę się poobijałem, ale po za tym jestem cały. Żyję.- zaśmiał się dodając, a ty oddychasz z ulgą
 -Widziałam jak cię zwozili na noszach.- mówisz po chwili- Strasznie się bałam, że coś ci się mogło stać.
- Naprawdę? Bałaś się o mnie?- słyszysz z jego ust
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- To miłe, ale nie musiałaś się o mnie martwić. Nic mi przecież nie jest, więc niepotrzebnie zawracałaś sobie mną głowę.- mówi spokojnie skoczek, a ty jesteś osłupiała na jego słowa. Cały wieczór nie mogłaś znaleźć sobie miejsca  w domu i czułaś się bezradnie nie wiedząc co się z nim dzieje, a on ci teraz mówi, że nie musiałaś się o niego martwić!
- Wiesz co Andreas?!- odzywasz się wreszcie- Masz rację! Niepotrzebnie się o ciebie martwiłam. Bo co mnie to obchodzi, że chłopak na którym mi zależy, miał wypadek i zdjęty ze skoczni na noszach, został zabrany do szpitala.- wykrzykujesz do telefonu i rozłączasz się, a następnie wybuchasz płaczem. 


Witam moje drogie panie :) Dzisiaj rozdział krótki, ale wynagrodzę wam to dziesiątką. W której nieskromnie powiem, że będzie ciekawie :D I nie mogę doczekać się waszej reakcji na nią :P  Ale na razie jest dziewiątka i liczę na szczerą opinię.
Wasza Miris <3



sobota, 7 lutego 2015

Wspomnienie ósme



WISŁA- 26.07.2014 r.

Nie mogłaś w ogóle zasnąć dzisiejszej nocy. Zastanawiałaś się czy Andreas usłyszał to, że rozmawiałyście na jego temat. Miałaś wielką nadzieję, że nie, inaczej chyba zamordowałabyś Ewkę. Po wyjściu z wygodnego łóżka, udałaś się do łazienki, aby przemyć twarz zimną wodą. Miałaś wory pod oczami jakbyś miesiąc nie spała. Dlatego postanowiłaś nałożyć puder na twarz, a rzęsy przeciągnęłaś czarnym tuszem. Oczy postanowiłaś, że nie będziesz malować. Po wykonaniu porannej toaletki dostałaś smsa od bratowej, żebyś za pięć minut była gotowa bo jest śniadanie. Szybkim ruchem wyciągnęłaś z szafy ciemne jeansy i beżową koszulkę z czarnym nadrukiem. Do tego dobrałaś jeszcze bordową bluzę, uprzednio spoglądając przez okno jaka jest pogoda na dworze. Włosy przeczesałaś szczotką i zostawiłaś rozpuszczone, a na nogi nałożyłaś beżowe baleriny i gotowa do wyjścia czekałaś, aż Ewa zapuka do drzwi. Nie minęło dwie minuty jak w towarzystwie państwa Stochów szłaś do hotelowej restauracji. Przekraczając próg pomieszczenia dostrzegłaś, że Kot z Żyłą wołają cię do swojego stolika. Bez wahania udałaś się w tamtą stronę informując brata, że usiądziesz z chłopakami. Po złożeniu zamówienia, rozglądnęłaś się po sali. Cicho westchnęłaś, gdy wzrokiem nie odnalazłaś interesującej cię osoby. Kiedy Kruczek oznajmił chłopakom, że już muszą się zbierać, ty i blondynka  również udałyście się do wyjścia. Bowiem postanowiłyście, że pojedziecie na dzisiejszy trening chłopaków na skoczni.

~~~…~~~

Jak się okazało po przyjeździe na skocznie nie tylko polska kadra ma trening, ale wszystkie. Na trybunach dostrzegłaś małe grupki kibiców. Postanowiłaś, że nie będziesz przeszkadzać i usiadłaś na jednym z wolnych miejsc na trybunach. Zawodnicy po kolei oddawali swoje próby, a ty bacznie obserwowałaś ich poczynania. Jedni skakali krócej, inni dłużej. Po około godziny bezczynnego siedzenia, dostrzegłaś postać osoby, która pomachała ci. Zdziwiona spojrzałaś dokładnej w jej stronę. Dopiero kiedy ów osobnik zaczął iść w twoim kierunku rozpoznałaś go.
- Jezuuu! Na serio?- jęknęłaś rozpaczliwie- Co on tu do cholery robi?!- zapytałaś sama siebie patrząc na zbliżającą się sylwetkę chłopka. Do głowy wpadł ci tylko jeden pomysł- ucieczka. W mgnieniu oka podniosłaś się z miejsca i pośpiesznym krokiem podążyłaś w stronę domku reprezentacji Polski. Słyszałaś jak cię woła, lecz nie zatrzymywałaś się, a jeszcze bardziej przyśpieszyłaś kroku. Oglądając się za siebie czy chłopak nadal za tobą idzie, nie zauważyłaś pewnego skoczka, która zmierzał w twoim kierunku. Z impetem wpadłaś na niego i wylądowałaś na nim. Jednak zanim zdążyliście upaść, poczułaś jak ów skoczek łapie cię w pasie. Otworzyłaś oczy i przed sobą dostrzegłaś jego uśmiechniętą twarz. W jednej chwili zrobiło ci się głupio i szybko zeszłaś z chłopaka.
- I’m sorry.- przeprosiłaś Norwega i podałaś rękę, aby pomóc mu wstać
- Nothing happened.- odpowiedział i uśmiechnął się do ciebie
- Przepraszam. Ja naprawdę nie wiem jak to się stało. Nie zauważyłam cię…
- Spokojnie. Naprawdę nic się nie stało. Wszystko jest OK.- powiedział podnosząc swoje narty z kostki brukowej- Phillip Sjoen..- przedstawił się podając ci rękę
- Miranda Stoch.- odpowiedziałaś ściskając rękę skoczka
- Siostra Kamila?- spytał na co ty przytaknęłaś skinieniem głowy
- Wiesz muszę już lecieć.- stwierdziłaś wskazując ręką w stronę domków skoczków
- Jasne! Ale spotkamy się podczas konkursu?
- No pewnie!

~~~…~~~


Zauważyłeś ją na skoczni w towarzystwie polskiej kadry, gdy wychodziła z busa wesoło śmiejąc się. Nawet nie miałeś jak się z nią przywitać bo Schuster cię zawołał i musiałeś iść. Dał wam ostatnie wskazówki i wspólnie z chłopakami ruszyłeś w stronę wyciągu. Razem z Wankiem usiedliście obok siebie i po chwili jechaliście na sam szczyt skoczni. Spojrzałeś na swojego przyjaciela i dostrzegłeś, że chyba coś go trapi bo siedzi taki zamyślony i nic się nie odzywa. Co u niego zdarza się niezwykle rzadko. W ogóle w ostatnim czasie zauważyłeś, że Andreas dziwnie się zachowuje. Raz mu odwala, a innym razem jest jakby nieobecny. Chciałeś zapytać o co chodzi, lecz nie zdążyłeś bo już musieliście zejść z siedzenia na wyciągu. Postanowiłeś, że porozmawiasz z nim po treningu.

~~~…~~~

Szukałeś go wszędzie, ale on jakby zapadł się pod ziemię. Nigdzie nie mogłeś go znaleźć. Chciałeś zapytać chłopaków czy go nie widzieli, ale twoją uwagę przykuła pewna dziewczyna stojąca koło automatu z ciepłymi napojami. Od razu ją rozpoznałeś. Na głowę miała nałożony kaptur od bordowej bluzy, z którego wystawały jej jasno-brązowe włosy. Wyglądała jakby się przed kimś chowała.
- BUM!!!- krzyknąłeś stając za jej plecami
- O JEZU!- podskoczyła ze strachu i odwróciła się spoglądając na ciebie. Uśmiechnąłeś się widząc jej wystraszoną twarz.- Andreas?? Ale mnie wystraszyłeś.- powiedziała po chwili i odetchnęła z ulgą
- Co ty tak tutaj stoisz?- spytałeś- I chyba  nie jest, aż tak zimno, żeby chodzisz z kapturem na głowie i bluzą zapiętą pod samą szyję.- stwierdziłeś patrząc na ubiór dziewczyny
- A może mi jest zimno. Ha!- powiedziała- A po za tym nie muszę ci się tłumaczyć jak chodzę ubrana!- stwierdziła podnosząc ton głosu, co cię trochę zdziwiło. Bowiem nie pamiętasz, żeby kiedykolwiek podczas waszej rozmowy tak się odzywała do ciebie. Więc albo ktoś musiał ją zdenerwować, albo wstała dzisiaj lewą nogą.
- No już nie unoś się tak.- powiedziałeś spoglądając na młodą Stochównę- Przed kim się tak chowasz?
- Ja? Przed nikim!- widzisz jej lekkie zdenerwowanie i to jak nerwowo ogląda się dookoła
- Aha, na pewno.- mrugnąłeś pod nosem, a po chwili napotkałeś karcący wzrok dziewczyny. Zaśmiałeś się sam widząc jak słodko wygląda, kiedy się złości.
- Możesz się ze mnie nie śmiać!- usłyszałeś- Powiedziałabym ci coś, ale… o matko! Andreas kryj mnie!- powiedziała i szybko schowała się za twoimi plecami- On nie może mnie zobaczyć.- pisnęła cicho
- Ale… kto? O co chodzi?- spytałeś trochę zdziwiony zaistniałą sytuacją
- Chłopak ze szkoły. Łazi za mną cały czas i nie daje mi chwili spokoju. I nawet tutaj do Wisły musiał za mną przyjechać! - mówiła kurczowo trzymając się twojej bluzki. Poczułeś jakby coś w tobie drgnęło i miałeś ochotę przywalić temu chłopakowi, chociaż w ogóle go nie znałeś. Nie mogłeś dopuścić do siebie tej myśli, że jakiś koleś ugania się za Mirandą. Nawet nie wiesz kiedy twoje usta styknęły się z ustami dziewczyny. Niepewnie i delikatnie musnąłeś je chcąc się upewnić, czy cię nie odepchnie. Nie czując żadnej odmowy ze strony dziewczyny pogłębiłeś pocałunek i wpiłeś się w jej usta niczym pijawka. Nie widziałeś zdezorientowania na jej twarzy, nie widziałeś jak nieznajomy chłopak gapi się na was, nie widziałeś, że ktoś jeszcze was zobaczył i spogląda w waszą stronę… Ale w tej chwili czułeś tylko jak szatynka dotyka opuszkami palców twoje policzki i z każdą kolejną chwilą pogłębia pocałunek. Natomiast ty złapałeś ją pasie, przyciągnąłeś do siebie.

~~~…~~~


Czujesz jego ciepłe wargi na swoich. Jesteś zszokowana tym co się właśnie dzieje. Twoje serce bije znacznie szybciej, a nogi robią się jak waty i w brzuchu czujesz jakbyś miała z tysiąc motyli. Nawet nie masz siły, żeby go odepchnąć, a wręcz przeciwnie. Pogłębiasz pocałunek, a twoje dłonie dotykają jego policzków. Czujesz jak skoczek łapie cię w pasie i przyciąga do siebie. Wiesz, że później będziesz tego żałowała, ale dla ciebie to teraz nie ma znaczenia. Nic oprócz ciebie i Andreasa się nie liczy…
Powoli czujesz jak wasze wargi odrywają się od siebie. Wydajesz cichy jęk niezadowolenia. Nie wiesz kto pierwszy to przerwał, ale po chwili wraca do ciebie racjonalne myślenie i uważasz, że nie powinnaś w ogóle na to pozwolić. Widzisz jak skoczek nerwowo spogląda za siebie. Chcesz coś powiedzieć, ale nie masz pojęcia co. A po za tym powstała przed sekundą gula w gardle ci na to nie pozwala.
- Już chyba poszedł.- słyszysz głos Andreasa i nie rozumiesz o czym mówi- Nigdzie go nie widać.- dodaje, a ty z coraz głupszą miną spoglądasz na niego. Naprawdę nie wiesz o czym chłopak mówi.
- Dla… dlaczego? To…- jąkasz się i tylko to w tej chwili jesteś w stanie z siebie wydobyć
- Ja… nie, nie chciałem, znaczy… chciałem. Chciałem żeby dał ci wreszcie spokój i przestał cię nachodzić. I… i dlatego…
- … mnie pocałowałeś- dokończyłaś. A więc wszystko jasne. Wellinger cię pocałował tylko ze względu na Damiana. Jest ci smutno i czujesz, że jeśli nie znikniesz skoczkowi z oczu to on zaraz zobaczy twoje łzy.- Spoko nie gniewam się.- mówisz wymuszając uśmiech- Przecież to nic nie znaczący pocałunek.- dodajesz- Doceniam to, że chciałeś mi pomóc. A teraz muszę iść. Pewnie mnie szukają.- powiedziałaś i odeszłaś

~~~…~~~

Idziesz ulicą cicho łkając. Zabolało cię to dlaczego Andreas to zrobił. Jesteś strasznie zła na chłopaka, ale także na siebie. Za to, że pozwoliłaś mu na to by cię pocałował. Przeczuwałaś, że to się źle skończy. Jednak mimo twoich wcześniejszych myśli nie żałujesz, a na twojej twarzy pojawia się mały uśmiech na wspomnienie tego incydentu sprzed parędziesięciu minut. Wciąż czujesz ciepło jego warg, gdy muskają twoje usta. Nagle twoje myśli przerywa dźwięk przychodzącej wiadomości. Odczytujesz ją i odpisujesz bratowej, żeby się o ciebie nie martwiła. Informujesz ją, że za kwadrans będziesz pod skocznią.

~~~…~~~

Dochodząc do kompleksu skoczni w Wiśle dostrzegasz blondynkę stojącą w bramie. Jej mina nie wyraża niczego dobrego. Widać, że jest zła na ciebie. A w przekonaniu utwierdza cię tylko jej podniesiony głos.
- Mirka! Gdzieś ty się podziewałaś przez ten czas?! Od godziny cię szukam, a na smsa to dopiero chyba dziesiątego odpowiedziałaś. Bo  o odebraniu telefonu to już nie wspomnę.
- Musiałam sobie coś przemyśleć.- mówisz spoglądając na nią
- Niby co?
- Mój pocałunek z Wellingerem.- odpowiadasz i omijasz zszokowaną blondynkę, udając się w głąb skoczni
- CO??!!- krzyczy Ewa- Kpisz sobie ze mnie, prawda?- pyta patrząc na ciebie i nadal nie dowierzając w to co przed sekundą usłyszała- Mirka proszę cię. Powiedz, że to żart.- dodaje, a ty spoglądasz na nią tępym wzrokiem i blondynka już wie, że nie żartujesz.

~~~…~~~


Od pamiętnego południa nie rozmawiałaś z Andreasem. Widziałaś go jak biegał bądź rozgrzewał się przed pierwszą serią. Żadne z was jednak nie kwapiło się, żeby podejść do drugiego. Nim się obejrzałaś, a pierwsza seria konkursu indywidualnego na skoczni w Wiśle ‘Malince’ dobiegła końca. Prowadził Prevc, przed Fannemelem i Wellingerem. Cieszysz się z czwartego miejsca Wiewióra. Widzisz brata zmierzającego w twoją i Ewy stronę. Skok w kwalifikacjach mu nie wyszedł i pomimo dzisiejszej dobrej odległości, Kamil musiał pożegnać się z drugą serią. A pro po bratowej! Całą pierwszą serię tak cię męczyła, że musiałaś jej w końcu wszystko opowiedzieć.
- Chociaż raz obejrzę skoki nie w roli skoczka, a kibica.- powiedział uśmiechnięty i pocałował żonę w policzek- Piotrek ma duże szanse, żeby stanąć na podium.- dodał spoglądając na wyniki, na co wy z Ewą zgodnie z prawdą przyznałyście mu rację. Za jakiś czas widzisz jak w waszym kierunku zmierza Maciek. On z kolei oddał słaby skok z powodu skręconej kostki, co za skutkowało tym, że podobnie jak Stoch, pożegnał się z serią finałową.
- Jak tam połamańcu?- zaśmiałaś się pytając skoczka, gdy stanął koło was. Jednak zamiast odpowiedzi, zobaczyłaś jego morderczy wzrok.- Następnym razem nie leć za piłką jak głupi!
- To nie moja wina, że po tej burzy takie ślisko na tej kostce było.
- Właśnie! Dobrze, że zdążyłaś przed tą burzą przyjść Miranda.- odezwała się blondynka, a ty spojrzałaś na nią karcącym wzrokiem
- Przyjść skąd?- spytał niczego nie świadomy Stoch
- Znikąd!- odpowiedziałaś szybko- Nie wiesz, że Ewka dostała dzisiaj nartami od Schlierenzauera i ją głowa boli?

~~~…~~~

Na górze została już czołowa trójka. Na belce zasiadał Andreas i dostrzegasz jak odpycha się od belki. Wybija się z progu i ląduję na 131.5  metrach. Widzisz jego nieco zachwiane lądowanie, a później to jak traci równowagę i upada. Serce ci zamiera i w duchu modlisz się, żeby nic mu się nie stało. Po chwili jednak Wellinger podnosi się o własnych siłach i unosi rękę do publiczności, dając im znak, że wszystko jest w porządku. Oddychasz z ulgą.
- Ale jaja! Zobaczcie jakie noty dostał.- słyszysz głos Kota
- Przegrał tylko z Piotrkiem?!- dziwi się twój brat
- I z Prevcem!- odpowiada blondynka- Fannemel wylądował za blisko i jest nawet za Stjernen’em.- chwilę po wypowiedzianych przez Ewę słowach poszliście złożyć gratulacje Żyle. Szukasz wzrokiem sylwetki Niemca, jednak nigdzie jej nie dostrzegasz. Widzisz jak Kamil z Maćkiem podchodzą do Petera, ale Andreasa w pobliżu nie zauważasz. Trudno. Stwierdzasz, że podejdziesz do niego po dekoracji.
- Cześć!- słyszysz za sobą czyjś wesoły głos- Co tam u ciebie słychać Miranda?- odwracasz się i wpatrujesz w roześmianą buźkę Wanka
- Ooo… Hej!- odpowiadasz uśmiechając się- Wszystko dobrze. A u ciebie?
- Jakoś leci. Raz lepiej, a raz gorzej.- mówi- Ale nie narzekam!- dodaje, a ty śmiejesz się razem z nim. Widzisz, że chce coś jeszcze powiedzieć, jednak uniemożliwia mu to spiker, który wywołuje na najniższy stopień podium Wellingera. Spoglądasz na czołową trójkę dzisiejszego konkursu i uśmiechasz się pod nosem, widząc szczęśliwego Niemca i Wiewióra.

~~~…~~~


Czatujesz na skoczka. Od niemal dwudziestu minut czekasz, aż stamtąd wyjdzie. Zaczynasz się niecierpliwić, że tak długo trwa ta konferencja. W końcu dostrzegasz jak drzwi od budynku się rozsuwają, a z nich wychodzą ludzie. Lecz żadnym z nich nie jest Andreas. Zdziwiona tym faktem nawet nie wiesz, kiedy przed tobą pojawił się Żyła.
- Miranda, musimy porozmawiać.- oznajmił ci poważnym tonem, a ty masz ochotę parsknąć śmiechem- I nie śmiej się!- upomniał cię- Bo jak powiem Kamilowi, że jesteś w ciąży to nie będzie ci do śmiechu!- stwierdza, a ty nagle przestajesz się śmiać. Patrzysz na niego z otwartą buzią i wielkimi oczami.


Ta dam i bum! Zaskoczyłam was czy nie? 
Dla osób, które chciały więcej Andiego- proszę :) Mam nadzieję, że was zadowoliłam i usatysfakcjonowałam. Obiecuję, że akcja będzie nabierała coraz większego tempa!
Z dedykacją dla was wszystkich :D  Dziękuje, że jesteście moje kochane ;***
Wasza Miris <3

poniedziałek, 2 lutego 2015

Wspomnienie siódme




ZAKOPANE- 18.06.2014 r.

Znudzona siedzisz na biologii i w ogóle nie słuchasz co mówi nauczyciel. Nie masz do kogo się odezwać. Patrycja z którą siedzisz jest dzisiaj nieobecna i nawet nie masz do kogo się odezwać. A jak na początku lekcji napisałaś smsa do Zalewskiej to nie odpisała do tej pory!  Wpatrujesz się w widoki za oknem. W tej chwili wszystko wydaje ci się ciekawsze od tego co gada biolog. Nawet samochody jeżdżące drogą bardziej przykuwają twoją uwagę i postanawiasz je liczyć. Po trzeciej dziesiątce to cię zanudza i z utęsknieniem spoglądasz na zegarek wiszący na ścianie. Odliczasz każdą sekundę do dzwonka, bowiem to wasza ostatnia lekcja przed dłuższym weekendem. Cztery dni wolnego, a później ostatni tydzień chodzenia do szkoły. Uśmiechasz się sama do siebie, gdy o tym pomyślisz. Trzy, dwa, jeden… i wreszcie słyszysz ten upragniony dzwonek. Szybkim ruchem wrzucasz zeszyt i piórnik do torby, a następnie wraz ze wszystkimi opuszczasz salę. Wychodząc ze szkoły zatrzymuje cię kolega z równoległej klasy. Lubisz go, ale ostatnimi czasy masz go serdecznie dość. Wszędzie za tobą chodzi i nie daje ci chwili spokoju. Kilka razy prosił cię o chodzenie, ale za każdym razem odmawiałaś. I mimo to, on i tak nie odpuszcza.
- Hej Mirka! Co tam u ciebie słychać?- widzisz jego wiecznie zadowoloną twarz
- Powinieneś wiedzieć. Przecież chodzisz za mną krok w krok!
- Nie denerwuj się.- mówi- Może gdzieś jutro wyskoczymy?
- Gdzie?! Do ogródka przez okno?- odpowiadasz ironicznie, a na twarzy chłopaka pojawia się zdziwienie. Chociaż nie na długo bo chwilę później szczerzy się jak głupi
- Ale się ostatnio złośliwa zrobiłaś.
- Ja?? No coś ty. Wydaje ci się.- udajesz zdziwioną- A poza tym skoro taka złośliwa jestem to po co chcesz się ze mną spotkać.- dodajesz normalnym tonem, a chłopak kręci głową z rozbawieniem
- Więc jak będzie? Wyjdziemy gdzieś jutro.
- Nie. Jutro to ja mój drogi do kościoła idę na procesje.- odpowiadasz pewnie- A swoją drogą też powinieneś się pokazać. Może ksiądz by ci tą tróję na koniec roku wstawił. Bo wstyd! Żeby mieć dwóję na koniec roku z religii? Z RELIGII?! No błagam cię chłopie…

WISŁA- 25.07.2014 r.

Od waszego ostatniego spotkania w Planicy, Andreas odezwał się w dopiero pod koniec kwietnia. Po przyjeździe ze Słowenii codziennie sprawdzałaś na telefonie czy nie dzwonił, nawet kilka razy dziennie. Już myślałaś, że zapomniał, jednak się myliłaś. Ucieszyłaś się gdy pewnego kwietniowego wieczoru siedząc nad matematyką zadzwonił. Rozmawialiście chyba z pół godziny, jak nie dłużej. Na drugi dzień na facebooku zobaczyłaś, że zaprosił cię do znajomych i to ze swojego prywatnego konta, a nie tego dla kibiców. Z racji tego, że oboje chodziliście do szkoły, a skoczek dodatkowo musiał nadrobić zaległości nie kontaktowaliście się często. Zazwyczaj w weekend, gdy oboje mieliście więcej czasu. Bardzo się ucieszyłaś, gdy w dniu twoich urodzin zadzwonił i złożył ci życzenia. Później w czerwcu zbliżało się zakończenie roku i oboje mieliście zawalone dni. W dodatku Andreas miał jeszcze zgrupowanie, a potem zaczęły mu się treningi. W lipcu w ogóle nie kontaktowaliście się ze sobą. Ty nie chciałaś mu przeszkadzać, a po za tym stwierdziłaś, że jeżeli chciałby z tobą pogadać to odezwałby się. Pięć minut na pewno by znalazł. Tak więc im bliżej było zawodów w Wiśle, tym bardziej nie mogłaś się ich doczekać. Zaczęłaś sobie zdawać sprawę, że chyba pierwszy raz na poważnie się w kimś zakochałaś. I tą osobą był szatyn o niebiańskich oczach, zwany Wellinger.

~~~…~~~
- Ale jesteś pewna?- pytasz zdziwiona tym co przed chwilą usłyszałaś
- Nie! Nie jestem pewna, ale mam dziwne przeczucie.
- To sprawdź to!
- Niby jak?- rozkłada bezradnie ręce, patrząc na ciebie ze… strachem w oczach
-Serio Ewa? Ja mam ci mówić jak to masz zrobić?- patrzysz na nią z politowaniem
- Nie, ale…
- Ale co?- patrzysz z przerażeniem na bratową, która uśmiecha się tajemniczo
- Ale…możesz pójść i mi kupić.
- Zwariowałaś?! Mam iść do apteki i kupić ci test ciążowy?! Na głowę upadłaś?- kręcisz głową niedowierzając w słowa blondynki

~~~…~~~

No chyba ty na głowę upadłaś! Idziesz w stronę apteki cicho klnąc pod nosem, ze swojej głupoty i tego jak łatwo dałaś podejść się Ewie. Przekraczasz próg lokalu i podchodzisz do kasy. Na twoje nieszczęście w okienku stoi pan farmaceuta, z czego nie jesteś zadowolona. Ze spokojem nabierasz w usta powietrze i uśmiechasz się niepewnie do starszego pana prosząc o dwa najpewniejsze testy ciążowe. Staruszek przypatruje ci się uważnie, a następnie odchodzi i wraca z dwoma opakowaniami testów.
- Testy nie zawsze dają stuprocentową pewność, dlatego radziłbym panience zgłosić się także do lekarza.- mówi posyłając ci ciepły uśmiech, a ty przyglądasz mu się zszokowana
- Tak, tak.- odpowiadasz szybko- Ile płacę?- pytasz i pośpiesznie wychodzisz z apteki chowając do torby testy

~~~…~~~

Na górze zostali tylko zawodnicy ostatniej grupy. Zaciskasz mocno kciuki, gdy Kamil wybija się z progu. Daleki skok mistrza powoduje, że Polska punktowo jeszcze powiększyła swoją wygraną nad drugimi Czechami. Wspólnie z Ewą po ceremonii bukietowej udajecie na konferencje prasową. Wzrokiem błądzisz szukając szatyna. Od swojego przyjazdu do Wisły widziałaś go raptem z pięć sekund na hotelowym holu, gdy przyjechali. Dostrzegając skoczka w towarzystwie kibiców odpuszczasz sobie spotkanie z nim. Po piętnastominutowej konferencji wychodzisz z Piotrkiem i blondynką na dwór. Kibice wołają Żyłę, a on ze śmiechem odpowiada, że zaraz przyjdzie tylko weźmie karty z Fischera. Po całym zamieszaniu jaki zapanował, gdy skoczkowie rozdawali autografy i robili sobie zdjęcia z fanami, stoisz razem z bratową i Skrobotem przed busem polskich skoczków, czekając na nich. Po paru minutach dostrzegasz idącego w waszą stronę Dawida. Śmiać ci się chce, gdy widzisz jak włosy sterczą mu w każdą możliwą stronę.
- Dawid, ty to nie chcesz tych włosów ściąć? Znam dobrego fryzjera.- mówi Kacper
- Żartujesz?! To są moje dzieci! Codziennie je pielęgnuje, żeby były takie piękne i puszyste.- odpowiedział oburzony, a ty wraz z Ewą stałyście z boku uśmiechając się

~~~…~~~

- Nie jestem głodna.- kręcisz bezradnie głową, gdy bratowa ciągnie cię do hotelowej stołówki
- Ale ja jestem głodna! Chodź!
- No dobra, dobra tylko mnie puść.- mówisz, a blondynka spełnia twoją prośbę
- Co zamawiasz?- widzisz jej pytające spojrzenie, gdy siedzicie przy jednym ze stolików
- Przecież ci mówię, że nic bo nie jestem głodna!
- Dwa razy naleśniki z dżemem.- mówi Ewa zwracając się do kelnera, który do was podszedł. Chcesz zaprzeczyć, ale odpuszczasz widząc zawziętą minę blondynki. Wiesz, że z nią nie wygrasz.
- I dwie herbaty!- krzyczysz, jeszcze do kelnera widząc, że nie oddalił się za daleko
- Więc powiesz mi w końcu?- mówi patrząc uważnie na ciebie
- Ale co?- dziwisz się nie rozumiejąc o co chodzi bratowej
- Co cię łączy z Wellingerem?- pyta wprost blondynka, a ty w jednej chwili dławisz się naleśnikiem
- Słucham??- mówisz, gdy już połykasz w spokoju kawałek naleśnika- Co MNIE łączy z WELLINGEREM?!- pytasz, a blondynka na potwierdzenie twierdzi głową- Nic mnie z nim nie łączy.- odpowiadasz wzruszając ramionami
- Nie kłam Miranda.- mówi uśmiechając się tajemniczo- Myślałam, że w końcu mi powiesz. Czekałam, czekałam, ale jakoś nie kwapiło ci się ze mną porozmawiać, więc teraz się pytam ciebie, co cię łączy z Wellingerem? I nie próbuj zaprzeczać, że nic.- mówi wskazując widelcem w twoją stronę
- Skąd wiesz?- pytasz zrezygnowana
- Następnym razem wyloguj się z facebooka jak wychodzisz do toalety, albo gdziekolwiek.- odpowiada uśmiechnięta, wcinając drugiego naleśnika- A swoją drogą to jestem na ciebie zła, że mi nic nie powiedziałaś!
- Niby co miałam ci powiedzieć?!
- To że zakochałaś się w Wellingerze!- słysząc słowa Ewy krztusisz się pijącą właśnie herbatą. Na dodatek do restauracji weszło paru skoczków, w tym Andreas. Posyłasz blondynka spojrzenie pełne mordu, jednak ona w ogóle się tym nie przejmuje i zajada się naleśnikiem
- Módl się żeby nie słyszał jak wypowiadałaś jego nazwisko!- syczysz przez zęby do blondynki


Cześć i czołem! Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Rozdział miał pojawić się w tamtym tygodniu, ale nie miałam kompletnie głowy do tego. W sobotę miałam pogrzeb dziadziusia i przez kilka dni nie wchodziłam na neta. Jakość siódemki zostawiam do waszej oceny :D
Wasza Miris <3