piątek, 27 marca 2015

Wspomnienie trzynaste



ZĄB- 18.01.2015 r.

Nie możesz uwierzyć w to co widzisz. Przed tobą w salonie stoi dwójka obcych ludzi i chłopak, którego znasz. Spoglądasz na niego i widzisz jego pełen niepokoju wzrok. Przez myśl ci nawet nie przeszło, że twoi biologiczni rodzice to ojcowie jednego z kolegów Kamila. Czujesz, że jeśli zaraz nie usiądziesz to twoje nogi odmówią posłuszeństwa. Twoi biologiczni rodzice widząc jak siadasz na kanapie, robią to samo. Państwo Stoch w tej chwili informują, że pójdą do kuchni, abyście mogli na spokojnie porozmawiać. To samo czyni Kamil, który przed opuszczeniem pomieszczenia posyła ci ciepły, pokrzepiający uśmiech. Rozglądasz się po salonie i dostrzegasz, że skoczek nadal stoi w tym samym miejscu. Cisza jaka w obecnej chwili panuje w czterech ścianach jest nie do zniesienia. Dlatego postanawiasz ją przerwać.
-  Dlaczego mnie oddaliście?- pytasz wprost, a oni patrzą na ciebie zdziwieni
- Nigdy nikomu cię nie oddaliśmy.- odpowiada kobieta, na oko koło czterdziestki. Jakoś nie możesz w to uwierzyć. Jednak to co po chwili słyszysz z jej ust, wprawia cię w totalne osłupienie.- Zostałaś porwana.
- Słucham?- nie wierzysz własnym uszom- O czym, wy w ogóle mówicie?
- Porywacze pomylili cię z córką jakiegoś biznesmena, którego żona rodziła w tym samym dniu co ja.
- Co?!- twoje zdziwienie w tej chwili sięga zenitu
- Dziewiętnastego maja 1997 roku przyszłaś na świat w szpitalu w Halle.- zaczyna- Z racji tego, że byłaś wcześniakiem, nie mogłam zabrać cię od razu do domu. Musiałam poczekać aż  nabierzesz na wadze i zaczniesz sama oddychać. Jak każdego dnia przyszłam z rana do szpitala, aby móc przesiedzieć z tobą cały dzień. Tamtego dnia dwudziestego piątego maja od rana było ciepło i słonecznie… Nic nie zapowiadało, takiej katastrofy. Nie wiedziałam, że poprzedniego dnia wieczorem widziałam cię po raz ostatni.
-Aż do teraz.-wtrąca jej mąż
 - Sala dla noworodków, drugi inkubator od okna. Gdy weszłam do pomieszczenia i nie zobaczyłam cię w nim, pomyślałam, że zabrali cię na jakieś badania. Poszłam spytać pielęgniarki jak długo to potrwa, lecz zamiast niej zobaczyłam ordynatora. Który oznajmił mi, że w nocy doszło do porwania.- zawiesza swój głos, a łzy płyną po jej policzkach
- Szukaliśmy cię latami. Niestety z roku na rok było coraz gorzej. W strzelaninie z policjantami zginęli dwaj porywacze, którzy cię uprowadzili.- zaczyna mąż kobiety- Pewnego wieczoru oglądaliśmy z żoną filmiki z dawnych lat i natrafiliśmy na jeden z mistrzostw świata we Włoszech. Tańczyliście cię na nim do jakiejś piosenki. Amina od razu rozpoznała w tobie naszą córkę.
- Jesteś taka podobna do mnie, gdy byłam młoda. Gdy cię tylko zobaczyłam na tym filmiku… wiedziałam, że to ty.- odzywa cię
- Wynajęliśmy detektywa, który tylko potwierdził nasze przypuszczenia. Z pomocą Andreasa skontaktowaliśmy się z państwem Stoch i umówiliśmy się z nimi, aby wyjaśnić im całą sytuację.
- Od kiedy wiedzieliście?- pytasz, wycierając łzy spływające po policzkach
- Pamiętasz naszą krótką rozmowę podczas letniego grand prix w Wiśle?- pyta, a ty spoglądasz na milczącego do tej pory Andreasa. Kiwasz głową, mając przed oczami obraz waszej krótkiej pogawędki.- Chciałem ci wtedy powiedzieć prawdę, ale nie miałem stuprocentowej pewności. Musiałem zaczekać co powie detektyw. Jednak ja już wtedy wiedziałem, że to wszystko prawda. Że to ty jesteś moją zaginioną…- urywa głos patrząc wprost na ciebie- … siostrą..- kończy, a na jego skupionej i jakby nieobecnej twarzy, pojawia się mały, niemal niewidoczny uśmiech
- Miranda, wiemy, że to dla ciebie nowa sytuacja. To państwa Stochów traktujesz jako swoich rodziców. Jest to kompletnie zrozumiałe. I dlatego nie chcemy na ciebie bardzo naciskać. Jednak mamy do ciebie prośbę.- zwraca się do ciebie, a po chwili spogląda na męża- Enno…
- Przyjedź do nas na parę dni.- wyznaje, a ty dziwisz się- Chcielibyśmy cię poznać. Teraz masz szkołę i pewnie nie możesz pozwolić sobie na takie wyjazdy,  zresztą nie chcemy żebyś przez to zaniedbywała szkołę. Dlatego przyjedź w ferie.
- Nasze drzwi są zawsze otwarte dla ciebie. Dom rodziny Wank należy także do ciebie.

~~~…~~~

- Widziałam cię dzisiaj w ‘Hyrnym’.- mówisz siedząc na łóżku w swoim pokoju i spoglądając na chłopaka, a na jego czole pojawia się zmarszczka- Z początku myślałam, że się przewidziałam, ale jednak nie.- uśmiechasz się lekko, co skoczek momentalnie odwzajemnia- Wiesz… nigdy bym nie pomyślała, że coś takiego może mnie spotkać. Myślałam, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach.
- Wiesz co poczułem jak rodzice powiedzieli mi, że ktoś cię zabrał?- pyta patrząc ci w oczy- Miałem dziewięć lat kiedy się urodziłaś i jak mi rodzice powiedzieli prawdę co się stało, to poczułem wielki żal do, co jest tam w górze. Tydzień po mojej pierwszej komunii świętej pozwolił, aby mi cię zabrali.- mówi, a jego głos zaczyna drżeć- Tak bardzo chciałem ucałować cię w główkę czy nawet poczuć jak twoja mała dłoń, ściska mnie za palec.- stwierdza nieznacznie podnosząc kąciku ust- Nie umiałem sobie z tym poradzić. Przysiągłem wtedy, że będę z całych sił trenował, żebyś była dumna ze swojego starszego brata… jak cię odnajdziemy.- czujesz jak po twoich policzkach spływa coraz więcej łez- Nie płacz Miranda.- prosi, ocierając z twoich policzków łzy- Nie powiedziałem ci tego, po to żebyś płakała. Chciałem tylko żebyś wiedziała, jaka byłaś dla mnie ważna. I nadal jesteś.- kończy spoglądając na twoją zapłakaną twarz
- Dajcie mi trochę czasu. Muszę to wszystko sobie na spokojnie przemyśleć.- odzywasz się- Jeszcze nie przystosowałam się z myślą, że gdzieś w innym kraju jest dom, który zwie się moim rodzinnym miejsce, a  którego nigdy na oczy nie widziałam.- kończysz, a Andreas jedynie kiwa głową w geście zrozumienia

ZAKOPANE- 19.01.2015 r.

Od rana spędzasz miło czas z szatynką. Wiesz o czym się wczoraj dowiedziała i nie chcesz na nią naciskać. Jeśli sama będzie chciała ci powiedzieć to na pewno wcześniej, czy później to zrobi. Z racji tego, że Miranda nie poszła dzisiaj do szkoły całe przedpołudnie spędziliście u niej w domu. Poznałeś miejsce w którym się wychowała i spędziła dziecięce lata swojego życia.
- O! Spójrz…- wskazała ręką Stochówna, którą niedawno udało ci się namówić do wyjścia na świeże powietrze- Na tej górce Kamil razem z kolegami wybudował swoją pierwszą skocznię na której uczył się skakać. A w późniejszym czasie i ja.- odpowiada lekko zawstydzona, a ty nie wierzysz własnym uszom. Mirka kiedyś skakał?! Patrzysz na nią z szeroko otwartymi oczami i niemal dusisz się ze śmiechu.- To nie jest śmieszne!- kulturalnie zwraca ci uwagę- Jakbyś miał brata, który w kółko o tym mówi, to też chciałbyś spróbować.
- Niestety nie mam.- stwierdzasz- Mam za to dwie starsze siostry. Które momentami są strasznie wkurzające.- mówisz, na co szatynka przewraca oczami
- Ale i tak je kochasz.- stwierdza z uśmiechem, a ty z rezygnacją kiwasz twierdząco głową- Ja za Kamila oddałabym życie.- dodaje po chwili
- A za Wanka?- pytasz, a dziewczyna patrzy zdziwiona
- Co? Skąd wiesz, że…
- Andreas wyznał mi prawdę w przed dzień kwalifikacji do konkursu indywidualnego w Zakopanem.- odpowiadasz zgodnie z prawdą
- Nie wiem.- odpowiada po namyśle- To wszystko zdarzyło się tak nagle. To pojawienie się moich rodziców biologicznych i Andreasa skomplikowało się. Oni chcą, żebym do nich pojechała.
- Na stałe?
- Na parę dni.- odpowiada- Chcą mnie lepiej poznać. Andi… Ja nie wiem co mam zrobić.- szepcze, a ty przytulasz ją do siebie- Kocham tatę Bronka i mamę Krysię z całego serca. Jednak…z drugiej strony chciałabym bliżej poznać moją drugą rodzinę, ale…
-Ale boisz się, że państwo Stoch i Kamil będą mieli o to do ciebie żal?- przerywasz jej, wchodząc w słowo. Miranda kiwa twierdząco głową.- Miri…- mówisz, dotykając dłońmi policzków dziewczyny i ocierasz pojedynczą łzę spływającą po jej policzku- … ty mój głuptasie. To zrozumiałe, że nie chcesz sprawić im przykrości, ale ani Kamil ani twoi rodzice na pewno nie będą mieli do ciebie pretensji o to, że będziesz chciała lepiej poznać swoich biologicznych rodziców.- twierdzisz i dajesz szatynce całusa


Z góry przepraszam, że tak długo nie dodałam rozdziału. Miał być w tamten weekend, ale komputer mi się popsuł i wszystko mi się wykasowało :( Miałam dwa rozdziały do przodu napisane, a tu taki pech... Dobrze, że zdjęcia zgrałam na płytkę i chociaż ich nie utraciłam :D
Muszę was poinformować, że powoli zbliżamy się do teraźniejszości historii! Te rozdziały do tej pory to przecież tylko wspomnienia...  Czekam na wasze komentarze i opinie, które są dla mnie niezwykle ważne i dodają mi dużo pozytywnej energii i wielkiego kopa do pisania dalszych rozdziałów :))) Buziaki ;*
Wasza Miris <3

wtorek, 10 marca 2015

Wspomnienie dwunaste



ZAKOPANE- 18.01.2015 r.

Od rana emanuje od ciebie pozytywna energia. Jesteś taka szczęśliwa jak nigdy wcześniej. Wyznałaś Andreasowi to co czujesz, a on cię nie odrzucił. Co więcej, odwzajemnił to. Można więc powiedzieć, że od wczoraj jesteście razem. Kiedy odwiózł cię do domu przed północą, byłaś tak podekscytowana, że długo nie mogłaś zasnąć. Udało ci to dopiero nad ranem. Schodząc do kuchni na śniadanie dostrzegasz smutne miny rodziców.
- Co jest? Ktoś umarł, czy co?- pytasz nie rozumiejąc ich dziwnego zachowania. Po chwili jednak dociera do ciebie co się ma dzisiaj wydarzyć. Przez wczorajszy wieczór w towarzystwie Wellingera kompletnie zapomniałaś, że to już dzisiaj wieczorem poznasz swoich biologicznych rodziców. Mina zrzędnie ci natychmiast, a cały dobry humor gdzieś ulatuje. Wiedziałaś, że ta chwila będzie musiała nadejść i dlatego się na nią zgodziłaś. Nie przypuszczałaś tylko, że ten czas tak szybko zleci. Wstajesz z krzesła i podchodzisz do rodziców, którzy siedzą naprzeciw ciebie. Przytulasz się do nich, całując każdego w policzek.
- Zapamiętajcie! To wy byliście, jesteście i zawsze będziecie moimi rodzicami. Najważniejszymi osobami na świecie, których bardzo kocham.- mówisz, a po twoim policzku spływa pojedyncza łza, którą pani Krystyna wyciera
- Córeczko.- szepce i z całej siły przytula cię
- Rozmawialiśmy z Kamilem.- zaczyna pan Bronek- Po konkursie przyjedzie tutaj razem z tobą.- informuje cię, a ty przytakujesz

~~~…~~~

Wysiadasz z autobusu i kierujesz się w stronę hotelu ‘Hyrny’ , gdzie zatrzymali się skoczkowie. Po przekroczeniu progu podchodzisz do recepcji, pytając na którym piętrze zatrzymała się polska kadra. Niestety pani recepcjonistka nie mogła podać ci takich informacji. Zawiedziona cicho wzdychasz i odchodzisz kilka korków dalej. Wyciągasz telefon z kieszeni kurtki z zamiarem napisania wiadomości do Kamila, lecz w oddali na korytarzu dostrzegasz znajomą twarz. Zdziwiona marszczysz brwi, a następnie mrugasz oczami, nie mogąc w to uwierzyć. Przecież nie powinno go tu być.- myślisz. Gdy ponownie spoglądasz w tamtą stronę, ów osobnika już nie ma. Nie chcąc zagłębiać się głębiej w tę sprawę, przypominasz sobie co miałaś zrobić. Wysyłasz bratu krótką wiadomość i w spokoju czekasz na odpowiedź. Zastanawiasz się czy to w ogóle był on, czy może ktoś bardzo do niego podobny. Bo przecież co by tu robił o tej porze. Z rozmyślań wyrywa cię dźwięk przychodzącego smsa. Odczytujesz go i schodami udajesz się na drugie piętro budynku. Nad wejściem do lewego skrzydła wisi duża biało-czerwona flaga, więc wchodzisz. Podążasz korytarzem szukając odpowiedniego numeru. Wreszcie stajesz przed drzwiami, na których dostrzegasz interesujące cię cyfry. Pukasz raz, drugi, trzeci, lecz drzwi w dalszym ciągu nikt nie otwiera. Powoli tracisz cierpliwość i zaczynasz w nie walić pięścią. Co i tak skutkuje tym samym rezultatem. Wściekła na brata, że nie otwiera chwytasz za klamkę, ale ta nawet drgnie. Szybkim ruchem wyciągasz telefon i wykręcasz doskonale znany ci numer. Stoch odbiera dopiero za czwartym sygnałem.
- Możesz mi powiedzieć co ty robisz?- pytasz lekko podenerwowana
- JA? Nic.
- Nic?! To do cholery otwórz mi drzwi od pokoju!
- Jakiego pokoju?- pyta zdziwiony- Jesteś w Hyrnym?
- No tak. Przecież pisałam ci smsa, żebyś podał mi numer pokoju, nie? Jakbym nie była w hotelu, to bym cię o to nie pytała.- mówisz poirytowana
- Aaa… no tak.
- Więc otworzysz mi te drzwi?- pytasz uprzejmie
- Ale… przecież mnie nie ma w hotelu.- odpowiada skołowany tą sytuacją Kamil- Jesteśmy na skoczni. Zaraz nam się seria próbna zaczyna.
- Świetnie! Dzięki, że mi powiedziałeś.- prychasz
- To trzeba było wcześniej napisać, że masz zamiar odwiedzić przed konkursem swojego ukochanego brata.- nie widzisz go, ale masz pewność, że się z ciebie nabija- Skąd mogłem wiedzieć na co ci numer mojego pokoju.
- Dobra. PA!- mówisz i się rozłączasz. Powolnym krokiem ruszasz w kierunku schodów. Schodząc piętro niżej, słyszysz jak ktoś wypowiada twoje imię. Od razu rozpoznajesz ten głos i uśmiechasz się odwracając w stronę skoczka, który rusza w twoim kierunku. Wita się z tobą czułym pocałunkiem, a tobie z przyjemnością to odpowiada.

~~~…~~~

Z Mirandą umówiliście się, że spotkacie się na Wielkiej Krokwi. Patrzysz na godzinę w telefonie i stwierdzasz, że musisz się już zbierać, nie chcąc się spóźnić. Wychodząc z pokoju dostrzegasz sylwetkę jakiejś dziewczyny, która właśnie zmierza schodami na dół. Czarno-różowa narciarska kurtka z 4F, rozpuszczone jasno-brązowe włosy i już wiesz, że to Stochówna. Krzyczysz jej imię, a dziewczyna się odwraca się, uśmiechając w twoją stronę. Szybkim krokiem zmniejszasz dzielącą was odległość, po to by po chwili złączyć wasze usta.
- Przyszłaś do mnie?- pytasz z uśmiechem
- Nie. Do Kamila.- odpowiada pewnie- Ale nie wiedziałam, że już pojechali na skocznie.- mówi krzywiąc się
- Mają serię próbną. Chłopaki też już pojechali.- twierdzisz, a dziewczyna kiwa głową
- Świetnie się wczoraj bawiłam.- odzywa się po chwili Miranda, spoglądając na ciebie- Dawno nie spędziłam tak miło wieczoru.
- Ja też.- odpowiadasz zgodnie z prawdą- Kamil chyba nie zauważył, że zarysowałem mu lekko tylne drzwi.- mówisz, słysząc śmiech szatynki
- Prędzej Ewa to zauważy, niż Kamil.- stwierdza z rozbawieniem- I radziłabym ci znaleźć dobre, a nawet bardzo dobre wytłumaczenie. Nie chcesz widzieć, a tym bardziej mieć do czynienia z Ewką, gdy się wkurzy.- dodaje po chwili, a tobie wcale nie jest do śmiechu. Stochówna najwyraźniej nic sobie nie robi z twojego przerażenia i chichota pod nosem.- Może już chodźmy.- proponuje
- Już?- pytasz lękliwe
- Tak. Nie chcę się potem przeciskać przez tych wszystkich ludzi zgromadzonych poza sektorami.- twierdzi- Nie mów, że boisz się spotkać Ewy.
- Nie no coś ty.- odpowiadasz z wymuszonym uśmiechem, nie chcąc pokazać dziewczynie, że tak naprawdę to obawiasz się spotkania z jej bratową
- Nie wierzę. Cykor z ciebie Wellinger?- widzisz że ma z ciebie niezłą polewkę
- Nie jestem cykorem!- zaprzeczasz
- Z pewnością!- krzyczy szatynka schodząc na dół schodami
- A żebyś wiedziała!

~~~…~~~

Dochodzicie na skocznie w różnych nastrojach. Mirka jest wściekła jak osa, natomiast ty zadowolony. Przez pół drogi nabijała się z ciebie, że boisz się Ewy to wrzuciłeś ją w zaspę.
- Nienawidzę cię Wellinger!
- Doprawdy?- udajesz zdziwienie- Jeszcze parę minut temu mnie kochałaś.- twierdzisz z uśmiechem, a Mirka spogląda na ciebie z mordem w oczach
- O dobrze, że was widzę!- krzyczy Ewa- O matko, a co wam się stało?- pyta zdziwiona
- Spytaj tego idioty!- mówi głośniejszym tonem szatynka i odchodzi, tylko sobie w znanym kierunku, a pani Stoch przenosi wzrok na twoją osobę
- Wylądowała w zaspie.- mówisz wzruszając ramionami
- Chyba nie tylko ona.- stwierdza blondynka, patrząc na twoją mokrą odzież. Po chwili się uśmiecha i wspólnie udajecie się w kierunku domków dla skoczków. Przed jednym z nich dostrzegasz Piotrka i Maćka zawzięcie o czymś dyskutujących.
- Widzieliście Mirandę?- pytasz, a oni ręką wskazują, że dziewczyna jest w środku
- Współczuję ci chłopie.- oświadcza Żyła, kładąc ci dłoń na ramieniu- Ale wiesz każda kobita ma swoje humorki. To chyba przez te ‘wyjątkowe’ dni.- wyraźnie akcentuje przedostatnie słowo, a blondynka stojąca obok znacząco chrząka. Natomiast ty spoglądasz na niego, nic nie rozumiejąc. Chyba czas się nauczyć polskiego.- myślisz. Dyskretnie prosisz Kota, żeby ci przetłumaczył co Wiślanin powiedział.
- Nie chcesz wiedzieć.- odpowiada, kręcąc głową. Upływa kilka sekund, a z domku wychodzi szatynka. O dziwo sucha! Jak zauważasz nie ma na sobie swojej kurtki, tylko tę firmową z napisem Poland. Musiał jej pewnie któryś z chłopaków pożyczyć. Chcesz się odezwać, natomiast w towarzystwie Żyły i Kota, jakoś nie za bardzo ci to wychodzi. Co zauważa Ewa i bierze chłopaków kilka metrów dalej, abyście mogli porozmawiać. Dziękujesz jej uśmiechem, a następnie patrzysz na szatynkę. Spoglądasz w jej oczy. Dopiero teraz tak naprawdę dostrzegasz, że jej ciemne czekoladowe tęczówki są pełne ciepła i miłości. Miłości, którą darzy cię całym sercem. Wiesz, że mógłbyś tak stać kilka godzin, a nawet cały dzień wpatrując się w nie. Uśmiechasz się prawie niezauważalnie. Jednak Stochówna doskonale to zauważa i na jej twarzy pojawia się lekki uśmiech. Uśmiech, który tak bardzo cię zauroczył.
- Do twarzy ci w tej kurtce.- twierdzisz z uśmiechem na ustach, przyglądając się szatynce
- Wiem.- odpowiada bez wahania- Mi jest we wszystkim do twarzy.- patrzysz na jej twarzyczkę, która w tym momencie jest pełna uśmiechu
- Czyli nie jesteś zła?- pytasz bawiąc się kosmykami jej włosów
- Tego nie powiedziałam.- stwierdza bez namysłu- Ale jak chcesz odkupić swoje grzechy to…- dodaje
- Too…?
- To kup mi gorącą czekoladę! Trochę zmarzłam przez te twoje zabawy.- informuje cię, wesoło śmiejąc się
- W takim razie zapraszam panią.- mówisz i niczym dżentelmen przepuszczasz dziewczynę w drzwiach, których nie ma. Z czego dziewczyna chichocze. Łapiesz ją za rękę i trzymając się za dłonie ruszacie w stronę automatu z ciepłymi napojami. Ty natomiast jeszcze całujesz ją usta.
- To Mirka jest z Wellingerem?!- pyta zszokowany Żyła, szturchając łokciem Ewę

~~~…~~~

Stoisz pod skocznią i mocno zaciskasz kciuki za brata, który w tym momencie zasiada na belce, a później odpycha się od niej i wybija z progu. Podskakujesz ze szczęścia, gdy widzisz, że Kamil wygrywa dzisiejszy konkurs indywidualny, a następnie przytulasz się do Andreasa i całujesz w usta. Zadowolony skoczek odwzajemnia pocałunek. Czekasz na brata, aż zejdzie z podium, żeby złożyć mu gratulacje. Niestety twoje plany krzyżują dziennikarze i późniejsza konferencja prasowa. Wspólnie z Wellingerem trzymając się za ręce, idziecie w stronę niemieckich skoczków, którzy wcale nie są zdziwieni waszym widokiem. Pewnie Andreas im już zdążył powiedzieć.- przechodzi ci przez myśl. Po krótkiej pogawędce z chłopakami, prosisz Niemca o chwilę rozmowy. Chcesz mu powiedzieć, że dzisiejszego wieczoru nie będziecie mogli się spotkać.
- Słuchaj Andi.- zaczynasz- Jakiś czas temu… dowiedziałam się o… o pewnej, ważnej sprawie i … i dzisiaj ona się najprawdopodobniej rozwiąże. Dlatego nie mogę się z tobą spotkać wieczorem.- kończysz
- Spokojnie rozumiem.- uspokaja cię- Spotkamy się jutro. Wyjeżdżamy dopiero we wtorek, więc cały jutrzejszy dzień będziemy mieli tylko dla siebie.- mówi i na koniec pstryka cię palcem w czubek nosa, z czego cicho się śmiejesz.
- Miranda idziemy?- słyszysz głos Stocha
- Tak! Już idę.- krzyczysz- Kocham cię Andi.- wyznajesz chłopakowi, a on przytula cię mocno do siebie.
- Ja ciebie też.- szepce- Będzie dobrze.- mówi po chwili i składa na twoich ustach krótki, czuły pocałunek, a ty przytakujesz skinieniem głowy.

~~~…~~~

- Gotowa?- słyszysz głos brata. Właśnie podjechaliście pod dom, w którym obecni są twoi biologiczni rodzice. Drogę z Zakopanego do Zębu jechaliście w ciszy. Nie miałaś nawet siły, żeby odezwać się słowem do Kamila. Cały czas rozmyślałaś kim oni są, jacy są, co im powiesz jak ich zobaczysz.
- Nie bardzo, ale chodźmy.- odpowiadasz zgodnie z prawdą. Chcesz otworzyć drzwi, lecz momentalnie robi ci się duszno. Opierasz głowę na kolanach i próbujesz oddychać spokojnie.

- Miranda. Wszystko w porządku?- pyta wyraźnie zmartwiony
- Tak. To pewnie przez nerwy.- odpowiadasz, czując się trochę lepiej. Stojąc pod drzwiami wejściowymi do budynku, Stoch otacza cię ramieniem. Chce w ten sposób dodać ci trochę otuchy i wsparcia.

- Pamiętaj! Zawsze BYŁAŚ, JESTEŚ i BĘDZIESZ moją ukochaną, młodszą siostrzyczką, którą kocham z całego serca.- mówi przytulając cię. Po chwili chwyta za klamkę, a przekroczeniu progu w całym domu panuje cisza. Słychać tylko suwak od kurtki, którą Kamil rozsuwa, a następnie zawiesza na wieszaku. Robisz po chwili to samo, a później ściągasz długie czarne kozaki stawiając je koło butów Stocha. Na stopy wkładasz leżące w kącie pomieszczenia kapcie i ruszasz za sylwetką Kamila do salonu. Szok jaki w tej chwili maluje się na twojej twarzy jest niedopisania. Zamierasz. Nie możesz w to uwierzyć.
                                                   - Nie. To nie może być prawda.- szepczesz- TY?

  Miał być w weekend, ale z małych powodów technicznych jest dzisiaj. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu :) Ja ogólnie jestem z niego zadowolona, ale cierpliwie czekam na wasze opinie. Jeśli miałybyście do mnie jakieś pytania, sugestie lub po prostu chciałybyście się dowiedzieć czegoś więcej zapraszam TUTAJ
Wasza Miris <3