ZĄB- 18.01.2015 r.
Nie możesz uwierzyć w
to co widzisz. Przed tobą w salonie stoi dwójka obcych ludzi i chłopak, którego
znasz. Spoglądasz na niego i widzisz jego pełen niepokoju wzrok. Przez myśl ci
nawet nie przeszło, że twoi biologiczni rodzice to ojcowie jednego z kolegów
Kamila. Czujesz, że jeśli zaraz nie usiądziesz to twoje nogi odmówią
posłuszeństwa. Twoi biologiczni rodzice widząc jak siadasz na kanapie, robią to
samo. Państwo Stoch w tej chwili informują, że pójdą do kuchni, abyście mogli
na spokojnie porozmawiać. To samo czyni Kamil, który przed opuszczeniem
pomieszczenia posyła ci ciepły, pokrzepiający uśmiech. Rozglądasz się po
salonie i dostrzegasz, że skoczek nadal stoi w tym samym miejscu. Cisza jaka w
obecnej chwili panuje w czterech ścianach jest nie do zniesienia. Dlatego
postanawiasz ją przerwać.
- Dlaczego mnie oddaliście?- pytasz wprost, a
oni patrzą na ciebie zdziwieni
- Nigdy nikomu cię
nie oddaliśmy.- odpowiada kobieta, na oko koło czterdziestki. Jakoś nie możesz
w to uwierzyć. Jednak to co po chwili słyszysz z jej ust, wprawia cię w totalne
osłupienie.- Zostałaś porwana.
- Słucham?- nie
wierzysz własnym uszom- O czym, wy w ogóle mówicie?
- Porywacze pomylili
cię z córką jakiegoś biznesmena, którego żona rodziła w tym samym dniu co ja.
- Co?!- twoje
zdziwienie w tej chwili sięga zenitu
- Dziewiętnastego
maja 1997 roku przyszłaś na świat w szpitalu w Halle.- zaczyna- Z racji tego,
że byłaś wcześniakiem, nie mogłam zabrać cię od razu do domu. Musiałam poczekać
aż nabierzesz na wadze i zaczniesz sama
oddychać. Jak każdego dnia przyszłam z rana do szpitala, aby móc przesiedzieć z
tobą cały dzień. Tamtego dnia dwudziestego piątego maja od rana było ciepło i
słonecznie… Nic nie zapowiadało, takiej katastrofy. Nie wiedziałam, że
poprzedniego dnia wieczorem widziałam cię po raz ostatni.
-Aż do teraz.-wtrąca
jej mąż
- Sala dla noworodków, drugi inkubator od
okna. Gdy weszłam do pomieszczenia i nie zobaczyłam cię w nim, pomyślałam, że
zabrali cię na jakieś badania. Poszłam spytać pielęgniarki jak długo to potrwa,
lecz zamiast niej zobaczyłam ordynatora. Który oznajmił mi, że w nocy doszło do
porwania.- zawiesza swój głos, a łzy płyną po jej policzkach
- Szukaliśmy cię
latami. Niestety z roku na rok było coraz gorzej. W strzelaninie z policjantami
zginęli dwaj porywacze, którzy cię uprowadzili.- zaczyna mąż kobiety- Pewnego
wieczoru oglądaliśmy z żoną filmiki z dawnych lat i natrafiliśmy na jeden z
mistrzostw świata we Włoszech. Tańczyliście cię na nim do jakiejś piosenki.
Amina od razu rozpoznała w tobie naszą córkę.
- Jesteś taka podobna
do mnie, gdy byłam młoda. Gdy cię tylko zobaczyłam na tym filmiku… wiedziałam,
że to ty.- odzywa cię
- Wynajęliśmy
detektywa, który tylko potwierdził nasze przypuszczenia. Z pomocą Andreasa
skontaktowaliśmy się z państwem Stoch i umówiliśmy się z nimi, aby wyjaśnić im
całą sytuację.
- Od kiedy
wiedzieliście?- pytasz, wycierając łzy spływające po policzkach
- Pamiętasz naszą
krótką rozmowę podczas letniego grand prix w Wiśle?- pyta, a ty spoglądasz na
milczącego do tej pory Andreasa. Kiwasz głową, mając przed oczami obraz waszej
krótkiej pogawędki.- Chciałem ci wtedy powiedzieć prawdę, ale nie miałem
stuprocentowej pewności. Musiałem zaczekać co powie detektyw. Jednak ja już
wtedy wiedziałem, że to wszystko prawda. Że to ty jesteś moją zaginioną…- urywa
głos patrząc wprost na ciebie- … siostrą..- kończy, a na jego skupionej i jakby
nieobecnej twarzy, pojawia się mały, niemal niewidoczny uśmiech
- Miranda, wiemy, że
to dla ciebie nowa sytuacja. To państwa Stochów traktujesz jako swoich
rodziców. Jest to kompletnie zrozumiałe. I dlatego nie chcemy na ciebie bardzo
naciskać. Jednak mamy do ciebie prośbę.- zwraca się do ciebie, a po chwili
spogląda na męża- Enno…
- Przyjedź do nas na
parę dni.- wyznaje, a ty dziwisz się- Chcielibyśmy cię poznać. Teraz masz
szkołę i pewnie nie możesz pozwolić sobie na takie wyjazdy, zresztą nie chcemy żebyś przez to
zaniedbywała szkołę. Dlatego przyjedź w ferie.
- Nasze drzwi są
zawsze otwarte dla ciebie. Dom rodziny Wank należy także do ciebie.
~~~…~~~
- Widziałam cię
dzisiaj w ‘Hyrnym’.- mówisz siedząc na łóżku w swoim pokoju i spoglądając na
chłopaka, a na jego czole pojawia się zmarszczka- Z początku myślałam, że się
przewidziałam, ale jednak nie.- uśmiechasz się lekko, co skoczek momentalnie
odwzajemnia- Wiesz… nigdy bym nie pomyślała, że coś takiego może mnie spotkać.
Myślałam, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach.
- Wiesz co poczułem
jak rodzice powiedzieli mi, że ktoś cię zabrał?- pyta patrząc ci w oczy- Miałem
dziewięć lat kiedy się urodziłaś i jak mi rodzice powiedzieli prawdę co się stało,
to poczułem wielki żal do, co jest tam w górze. Tydzień po mojej pierwszej
komunii świętej pozwolił, aby mi cię zabrali.- mówi, a jego głos zaczyna drżeć-
Tak bardzo chciałem ucałować cię w główkę czy nawet poczuć jak twoja mała dłoń,
ściska mnie za palec.- stwierdza nieznacznie podnosząc kąciku ust- Nie umiałem
sobie z tym poradzić. Przysiągłem wtedy, że będę z całych sił trenował, żebyś
była dumna ze swojego starszego brata… jak cię odnajdziemy.- czujesz jak po
twoich policzkach spływa coraz więcej łez- Nie płacz Miranda.- prosi, ocierając
z twoich policzków łzy- Nie powiedziałem ci tego, po to żebyś płakała. Chciałem
tylko żebyś wiedziała, jaka byłaś dla mnie ważna. I nadal jesteś.- kończy
spoglądając na twoją zapłakaną twarz
- Dajcie mi trochę
czasu. Muszę to wszystko sobie na spokojnie przemyśleć.- odzywasz się- Jeszcze
nie przystosowałam się z myślą, że gdzieś w innym kraju jest dom, który zwie
się moim rodzinnym miejsce, a którego
nigdy na oczy nie widziałam.- kończysz, a Andreas jedynie kiwa głową w geście
zrozumienia
ZAKOPANE- 19.01.2015 r.
Od rana spędzasz miło
czas z szatynką. Wiesz o czym się wczoraj dowiedziała i nie chcesz na nią
naciskać. Jeśli sama będzie chciała ci powiedzieć to na pewno wcześniej, czy
później to zrobi. Z racji tego, że Miranda nie poszła dzisiaj do szkoły całe
przedpołudnie spędziliście u niej w domu. Poznałeś miejsce w którym się
wychowała i spędziła dziecięce lata swojego życia.
- O! Spójrz…-
wskazała ręką Stochówna, którą niedawno udało ci się namówić do wyjścia na
świeże powietrze- Na tej górce Kamil razem z kolegami wybudował swoją pierwszą
skocznię na której uczył się skakać. A w późniejszym czasie i ja.- odpowiada lekko
zawstydzona, a ty nie wierzysz własnym uszom. Mirka kiedyś skakał?! Patrzysz na
nią z szeroko otwartymi oczami i niemal dusisz się ze śmiechu.- To nie jest
śmieszne!- kulturalnie zwraca ci uwagę- Jakbyś miał brata, który w kółko o tym
mówi, to też chciałbyś spróbować.
- Niestety nie mam.-
stwierdzasz- Mam za to dwie starsze siostry. Które momentami są strasznie
wkurzające.- mówisz, na co szatynka przewraca oczami
- Ale i tak je
kochasz.- stwierdza z uśmiechem, a ty z rezygnacją kiwasz twierdząco głową- Ja
za Kamila oddałabym życie.- dodaje po chwili
- A za Wanka?-
pytasz, a dziewczyna patrzy zdziwiona
- Co? Skąd wiesz, że…
- Andreas wyznał mi
prawdę w przed dzień kwalifikacji do konkursu indywidualnego w Zakopanem.-
odpowiadasz zgodnie z prawdą
- Nie wiem.-
odpowiada po namyśle- To wszystko zdarzyło się tak nagle. To pojawienie się
moich rodziców biologicznych i Andreasa skomplikowało się. Oni chcą, żebym do
nich pojechała.
- Na stałe?
- Na parę dni.-
odpowiada- Chcą mnie lepiej poznać. Andi… Ja nie wiem co mam zrobić.- szepcze,
a ty przytulasz ją do siebie- Kocham tatę Bronka i mamę Krysię z całego serca.
Jednak…z drugiej strony chciałabym bliżej poznać moją drugą rodzinę, ale…
-Ale boisz się, że
państwo Stoch i Kamil będą mieli o to do ciebie żal?- przerywasz jej, wchodząc
w słowo. Miranda kiwa twierdząco głową.- Miri…- mówisz, dotykając dłońmi
policzków dziewczyny i ocierasz pojedynczą łzę spływającą po jej policzku- … ty
mój głuptasie. To zrozumiałe, że nie chcesz sprawić im przykrości, ale ani
Kamil ani twoi rodzice na pewno nie będą mieli do ciebie pretensji o to, że
będziesz chciała lepiej poznać swoich biologicznych rodziców.- twierdzisz i
dajesz szatynce całusa
Z góry przepraszam, że tak długo
nie dodałam rozdziału. Miał być w tamten weekend, ale komputer mi się popsuł i
wszystko mi się wykasowało :( Miałam dwa rozdziały do przodu napisane, a tu
taki pech... Dobrze, że zdjęcia zgrałam na płytkę i chociaż ich nie utraciłam
:D
Muszę was poinformować, że
powoli zbliżamy się do teraźniejszości historii! Te rozdziały do tej pory to
przecież tylko wspomnienia... Czekam na wasze komentarze i opinie, które
są dla mnie niezwykle ważne i dodają mi dużo pozytywnej energii i wielkiego
kopa do pisania dalszych rozdziałów :))) Buziaki ;*
Wasza Miris <3